Ja od kilku tygodni próbuję przedrzeć się wieczorem przez jeden rozdział "Klubu Pickwicka" i jeszcze nie udało mi się nawet dotrwać do połowy rozdziału.
Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko. Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie. Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie! Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...
Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos. Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...
ja niestety przy audiobookach szybciej zasypiam niz nad książka:( ale Tobie powodzenia życzę!
OdpowiedzUsuńAudiobooki do snu sa genialne...
OdpowiedzUsuńJa od kilku tygodni próbuję przedrzeć się wieczorem przez jeden rozdział "Klubu Pickwicka" i jeszcze nie udało mi się nawet dotrwać do połowy rozdziału.
Na sen - pierwsza klasa!
he he...
OdpowiedzUsuńCzyli wynaleźli remedium na bezsenność:)
Ja widzę, że zasnął audiobook :D a sluchacz czeka.
OdpowiedzUsuńno tak Magenta...próbowałam Was wkrecić ;))
OdpowiedzUsuńU nas w rodzinie taka sytuacja nazywa się "usypianie przez przykład własny" ;-)
OdpowiedzUsuńPróbowałam "czytać" audiobooki w trakcie kilkugodzinnej podróży autem. To straaaaaaaasznie nudne;)
OdpowiedzUsuńoj tak ....cieplutki kocyk, mile sluchowisko i mozna tak do rana :)
OdpowiedzUsuńno bo wy może złe audiobooki wybieracie tak na pierwszy raz????
OdpowiedzUsuńtaki- Radiowy Teatr Sensacji to jest dopiero jazda ;)))))
...Ptyś się starał a maminka posnęła...Oj Ty, ty!!!
taką rolę mają bajki :)
OdpowiedzUsuńmają usypiać na dobranoc ;D
No więc zakładam słuchawki na uszy i zasypiam na wstępie, budzę się ok trzynastego rozdziału :) Synuś rośnie! Pięknie :)
OdpowiedzUsuń