Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2020

droga donikąd?

 Jestem fanką popękanego bruku z grzywą traw, dziur w płocie, zarośniętych działek, opuszczonych siedzib. Miejsca gdzie człowiek machnął ręką i porzucił, stają się przyjaźnie dzikie i naturalne.  Znikam w chaszczach, ruinach, całej tej pozornej niedoskonałości i jednocześnie się tam odnajduję. To jak naturalne środowisko gdzie następuje bezbolesne utożsamienie, nie ma potrzeby dopasowania, równego pociągnięcia eyelinerem i udowadniania, że też potrafię.   Te miejsca prowadzą donikąd, a jednak odkrywają jakieś prawdy i uczą.   Mnie uświadamiają, że wolałabym się poddać biegowi rzeczy niż stanąć w szranki z życiem.  Trochę to jednak smutne...  Bo z  jednej strony można zainspirować się mocą i nieustępliwością natury, z drugiej stać się jej bezwolną ofiarą. Tylko jak bycie ofiarą sił natury wygląda z perspektywy, że jednak jesteśmy jej częścią? Piosenka Harlem River snuje się za mną co jakiś czas.  Sama rzeka snuje się przez Manhattan w NY, jest brudna, jej brzegi zapuszczone, a jednak Ke

stare neo czasy - osada neolityczna w Kopcu

 Tak sobie myślę, że w dobie pandemicznej nie trzeba od razu zalewać bałtyckich plaż niczym morskie bałwany, choć rozumiem tęsknotę, bo morze nasze kocham miłością nieczystą. W poszukiwaniu wrażeń i wakacyjnej destynacji pomogła mi jednak youtubowa rozmowa o miejscach mocy. Przypomniała, że jeden z kanałów energetycznych ziemi wynurza się dokładnie spod Łysej Góry, choć trochę go zaczopował klasztor. Zamajaczyła przed oczami wizja rejonów nieodległych i tajemniczych - Góry Świętokrzyskie - trzeba było pojechać i sprawdzić na własne oczy. Zanim jednak auto wtoczyło się na Łysą, zwiedziliśmy bystrym okiem i umysłem kilka ciekawych miejsc. Między innymi  Osadę Neolityczną w Kopcu   W Kopcu dali czadu wizualnie i merytorycznie. Takich przewodników-pasjonatów dawno nie słuchałam. Niestety nie posiadam umiejętności odtwarzania wiedzy co do joty, ale zapamiętałam, że bracia nasi neolityczni baaardzo mieli pod górkę. Kobieta dożywała góra 35, a mężczyzna 46 lat. Głód! Głód był ich największym

Nowe oprogramowanie

Obecnie realizuję się życiowo jako robotnica domowa.   Chciałabym napisać, że uruchomiłam funkcję turbo sprzątania i podkręciłam gałkę odpowiedzialną za kulinarną efektywność, ale to by było kłamstwo, bo jednak sporo czasu leniuchuję. Dni zlewają się w jeden, czasem zapominam czy to środa, a może już poniedziałek? Mechanizm dnia jest z grubsza taki:  Kabelki stykają w okolicach 10:00, wcześniej coś tam żarzy się i tli, ale z racji starszej generacji uruchamiam się wolniej. Czasem włącza mnie kot wciskając łapami dwa guziki na klatce piersiowej - ten mechanizm zaczął funkcjonować jakieś 7 lat temu i niestety jest bolesny. Dźwigam się więc z  trzaskiem i zmierzam do kuchni w celu naoliwienia. Olej jest barwy smoły i smakuje wybornie! Kiedy się zregeneruję, gotuję. Nie w kuchni.  Gotuję się do drogi po internetach. Fejsbuki, pinteresty, instagramy to już nie gramy, a tony. Zapełniam bazę setkami danych ale mam założoną blokadę, która uruchamia się w samo południe na hasło - obiad . T