Przejdź do głównej zawartości

cogito ergo wzdycham

Miejsce akcji - centralny układ nerwowy, okolice wzgórza w kierunku zwojów podstawnych; godzina 8 rano czasu bezkofeinowego.


- Witam zamyśloną panią. Jak się miewa, dokąd zmierza?
 - Dzień dobry, a może i nie.... Czuję się jak wyżęty synaps, a zmierzam w impas najprawdopodobniej. Wśród tych strzępów nerwów całkiem straciłam orientację.
- Uuuu... dobrze zgaduję, że pani z tych czarnych? Podobno mają na was nałożyć embargo, bo siejecie zamęt w ego.
- Co pan ?!...Poranna jestem, leniwa i marudna nieco, ale do czarnych mam dystans,to sekta. Ledwo sie podniosłam z łóżka a tu każą iść, rozkojarzyło mnie to zupełnie.
- W takim razie przepraszam i zapraszam na lampkę lecytyny, podnosi koncentrację w try miga
- Eeee...no nie wiem...
- Prosze wybaczyć, nie przedstawiłem się. Jestem "kupić pieprz i majeranek". Już zapisany na papierze, więc jakby nieistotny, bez znaczenia.
 - No co też, niech pan tak o sobie nie myśli.... ostatecznie każdy z nas tu tylko przelotem, na chwilkę...
- Fakt, łatwo się zapomnieć. Tak czy siak, dziękuje za uprzejmość.
- Spoko koko....Uffff, czuje pan ten ścisk. Ewidentnie coś nas wypiera.
- Domyśliła się pani?
- Czego?
- Masowe wysiedlenie do podświadomości.
Nawiedził nas myślokształt o niepospolitej sile i trzęsie całą istotą szarą. Plotkują, że zawarł  układ ze sztabem hipokampu na nietykalność i buduje jakiś kompleks na zapleczu potylicy.
- Ooo! brzmi niepokojąco, to faktycznie musi być refleksja wielkiego kalibru. Każe się chociaz jakoś nazywać?
-A jakże! Wyraźnie i zdaniem złożonym - "Powrót do pracy z 1 września, po 4 latach urlopu wychowawczego"

Komentarze

  1. Mi dwa miesiące wolnego wystarczyły, bym się bał nieco wracać do budy...
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Od tygodnia mam regularnego stracha przed powrotem do pracy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow :) nie dziwię się, że nacisk rośnie w głowie... też bym się pewnie stresowała... po dwutygodniowym urlopie mam lekkiego stresika :P
    Ale będzie dobrze :) trzymam kciuki :)

    P.S. Dobry tekst :) według mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę, to ja się nie dziwię, że mózg paruje! :)))
    Powodzenia życzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Zmiany są motorem życia! Poskaczemy razem z radości?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha, Magda! Świetny tekst! Jak to dobrze, że założyłaś tego bloga... :-)
    A poza tym... dobrze będzie:-) Nie ma innej opcji, po prostu musi i już.
    Buźka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli z rzeczywistości inszej w jeszcze bardziej insza rzeczywistość;D:D:D

    Szybkiej aklimatyzacji zatem;-)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, czy Cię pocieszy fakt, że uwielbiam Cię czytać, uważam ze jesteś super błyskotliwą i zdolną kobietką i jeśli nawet wydaje Ci się, że po takiej przerwie powrót do pracy to koniec świata, to jestem pewna, że i tam zabłyśniesz. Brzmi jak z fabryki wazeliny, za co przepraszam:-) po prostu uwielbiam Twoje teksty!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!