Trzeba się wprawiać - krawat najłatwiej i najlepiej się wiąże samemu, na własnej szyi. Nie na kimś innym, nie na nodze od łóżka... Młody dżentelmen jest na dobrej drodze - węzeł może nieklasyczny, ale jest:-)
Młody jest bossski! Wiązać krawat nauczył mnie mąż, no i tak mi zostało, jak sznurowanie butów :) ale moja córka nie może załapać i wiąże jakkolwiek byle zamotane.
Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko. Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie. Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie! Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...
Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!
Witaj, ja też niedawno musiałam zawiązać krawat, cóż troszkę to nam zajęło, również ratowaliśmy się filmikami z YT :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Trochę nie wyszło ale za to jakie piękne zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMożna nie umiec zwyczajnie, ale u Was to jest nieumienie NIEZWYCZAJNE - też bym chciała tak pięknie nie umiec :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia:) nie sposób się nie uśmiechnąć:DDD
OdpowiedzUsuńZ krawatami wiadoma sprawa:)
Świetne zdjęcia :)))
OdpowiedzUsuńU mnie w domu specem od krawatów jest Tato. I wiąże wszystkim... nawet sąsiadom :)
krawaty są tak strasznie urocze i niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńmy w naszym domu też tak bardzo nie umiemy:P :):D buziaki! śliczny chłopak:)
OdpowiedzUsuńja tam coś umiem, tak zwyczajnie, bez szału. Na szczęście mąż nie lubi nosić więc spoko loko .. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się wprawiać - krawat najłatwiej i najlepiej się wiąże samemu, na własnej szyi. Nie na kimś innym, nie na nodze od łóżka...
OdpowiedzUsuńMłody dżentelmen jest na dobrej drodze - węzeł może nieklasyczny, ale jest:-)
Podobno gdzieś na świecie są maszyny do perfekcyjnego wiązania krawatów. Temu młodemu człowiekowi chyba nie będzie potrzebna;)
OdpowiedzUsuńto pewnie dla dziadków???
OdpowiedzUsuńMłody jest bossski! Wiązać krawat nauczył mnie mąż, no i tak mi zostało, jak sznurowanie butów :) ale moja córka nie może załapać i wiąże jakkolwiek byle zamotane.
OdpowiedzUsuńBuziole
Nie umiem. Od tego mam męża i syna. :)Zdjęcia - pierwszoklaśne.
OdpowiedzUsuń