Przejdź do głównej zawartości

Balaton

W sobotę przed świętami uszczknęłam troche czasu wyłącznie dla siebie (było to niedługo po baby wypieczeniu i w trakcie jej stygnięcia)
Z moim przyjacielem rowerem pojechaliśmy przed siebie. Owe "przed siebie" zawsze wyznacza kierunek nad pobliskie rozlewisko zwane tutaj Balatonem (dlaczego?, proszę nie pytać)

Przyjemny zakątek, miejsce oblegane przez wędkarzy, spacerowiczów i rowerzystów oczywiście.
Tym razem było dość bezludnie, więc mogłam się w skupieniu przyglądać wodzie i pączkującej florze.
 Jeszcze dość brązowo i surowo w przyrodzie, ale na swój sposób uroczo, ciekawie i łabędzio:).



Komentarze

  1. ach jak pieknie , a pieknie bo bezludnie...ja cos się ostatnio separuję i wszędzie gdzie pusto uwielbiam bywać....łabądek cudowny...Magdo koniecznie mnie poinformuj o swojej bytności na podkrakowskim ranczu , kto wie czym to zaowocuje ;-))))???? ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. MMMMM bosko tak cicho i spokojnie i sepi -asto :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczegóż to topisz w wodzie białe obłoki, pragnę zapytać. Chyba,że biorą kąpiel, to przepraszam. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!