Przejdź do głównej zawartości

Biała wstążka


Bywają filmy, które przepływają przez filtr umysłu zostawiając na nim osad myśli. Trudno ten osad wypłukać, zostaje na długo i dobrze. Pojawił się kolejny taki film, który w mojej pamięci zostanie.

W domu rodziców jest wielki, oprawny w grubą skórę, album rodzinny kryjący zdjęcia sprzed wieku nawet. Zdjecia sa czarno białe, albo mienią sie odcieniami brązu jak ziemia. Lubie zdjęcia w sepii.
To idealny kolor utrwalacza wspomnień, usztywnia to co kruche i koloruje moją tesknotę, nawet za tym czego nie doświadczyłam.
Jest w tym albumie zdjęcie mojej babci z przedszkola, ulubione...
Bose stopy i zsuwajaca się na czoło kokarda, wyobrażam sobie że żółta.
I słysze ciche szepty tych dzieci, których juz nie ma poza kadrem
 Przedziwne.
Czas jest przedziwny, a klisze są magiczną jego otuliną.

O filmie "Biała wstażka" mówią majstersztyk i tak jest w istocie.
To arcydzieło pełne wymownych twarzy, gestów, sytuacji.
Z nim razem przebyłam podróż wehikułem, czułam jak przesuwam sie do tyłu, jak mentalnie zamykam sie w rodzinnym albumie.
Niezapomniane.
Dla mnie każda scena w tym filmie mogłaby istnieć osobno, jako miniatura emocji.
Klimat niemieckiego ordungu, sztywności zasad, surowej moralności najlepiej oddają twarze, szczególnie
grających dzieci...jak im się udało dobrać takich profesjonalistów?!

Jestem pod wielkim wrażeniem obrazu. Jakby ktoś kręcił go przed 100laty, a nie w zeszłym roku!
Trzeba go obejrzeć dla samego przyglądania się przeszłości, a nie tylko po to, by dowiedzieć się co własciwie miało miejsce w tej wiosce. Koniec jest nieistotny według mnie.
Polecam!



Komentarze

  1. Film zapowiada sie ciekawie. Na pewno obejrzę, jak tylko będzie taka możliwość.
    A na mnie filmy które wywarły niezatarte wrażenie to "Kwiaty na poddaszu" oraz "Siostry Magdalenki" (też pokazują ordnung ale w wersji Irish)Lubię taki filmy, które po obejrzeniu ich zostawiaja w duszy to coś... kłąb powracajacych myśli i ślad w pamięci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!