Od wczoraj na stole kuchennym (bo ja niestety nie mam własnego kącika pracy) stoi posuniety w latach łucznik, który przyjechał od tesciowej razem z najdroższymi niciami świata - szpulka 16 tysięcy;)
Oj tak, taką mam zachciankę by szyć, szyć pełna gębą;)
Juz wczoraj dziurawiłam papiery, ale wynik koslawy
Ja to bym chciała rach ciach, idealnie za pierwszym razem...takie moje wolne żarty hehe
Zalegam z materiałem i to dosłownie;) Szmatek się nazbierało, a niektóre to prawdziwe mamuty. Babcia powyciagała z czeluści tapczanu mnóstwo skrawków, co to pamiętaja czasy kolorowych jarmarków w wykonaniu szczupłej Maryli R.
Dawno nic nie rękoczyniłam, ale czuję że coś"mnie bierze"
Obecnie wziął mnie i trzyma jakiś opętańczy wirus z gatunku smarkatych, a moje dziecko uporczywie trzyma za gardło jakiś wirus z krainy chrypowców.
Także chorujemy sobie juz dni kilka i na razie nie zanosi sie na czyste dźwieki, za to widzimy juz potrójnie;))
Wieki całe nie wrzucałam swojej robocizny.
Nie za wiele tego, przeciwnie, wręcz przeciwnie - mało;)
Dawno dawno temu, nad stołami, pod lampami, były sobie kolorowe papiery które połączył klej ....
Oj tak, taką mam zachciankę by szyć, szyć pełna gębą;)
Juz wczoraj dziurawiłam papiery, ale wynik koslawy
Ja to bym chciała rach ciach, idealnie za pierwszym razem...takie moje wolne żarty hehe
Zalegam z materiałem i to dosłownie;) Szmatek się nazbierało, a niektóre to prawdziwe mamuty. Babcia powyciagała z czeluści tapczanu mnóstwo skrawków, co to pamiętaja czasy kolorowych jarmarków w wykonaniu szczupłej Maryli R.
Dawno nic nie rękoczyniłam, ale czuję że coś"mnie bierze"
Obecnie wziął mnie i trzyma jakiś opętańczy wirus z gatunku smarkatych, a moje dziecko uporczywie trzyma za gardło jakiś wirus z krainy chrypowców.
Także chorujemy sobie juz dni kilka i na razie nie zanosi sie na czyste dźwieki, za to widzimy juz potrójnie;))
Wieki całe nie wrzucałam swojej robocizny.
Nie za wiele tego, przeciwnie, wręcz przeciwnie - mało;)
Dawno dawno temu, nad stołami, pod lampami, były sobie kolorowe papiery które połączył klej ....
do uwidzenia!
Omamo, zobaczyłam miniaturkę tych szpulek na bloggerze i myślałam, że to fiolki z lekami i już się zaczęłam zastanawiać, cóż to za cuda sobie aplikujecie:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na odpromiennik.
Pierwsza kartka super, taka niebanalna.
A druga też niczego sobie :-)
Buźka, zdrowiejcie!
fiu,fiu...
OdpowiedzUsuńno to pokazuj więcej i częściej tę swoja robociznę :)
zdrowiejta!
Też jeszcze mam gdzieś takie szpulki! :))
OdpowiedzUsuńAle na szycie czasu nie mam. A podejście miałam dokładnie takie, jak Ty!
Najfajniej szyło mi się spódniczki na gumkę dla córci :))
Wczoraj zakończyłam produkcję 65 bibułkowych kwiatków. na jakiś czas mam dość rękodzielnictwa wszelakiego... a szkoda, bo podobno wyszły jak żywe:)
OdpowiedzUsuńMiłego rękoczynienia ;-) Moje ręce niestety niewiele potrafią ;-)
OdpowiedzUsuńja, nieźle ... ja to nic stworzyć nie potrafię ... dwie lewe ręce mam do takich robótek :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na cuda spod igły :)
Drogocenne nici - od długiego leżakowania, mogły nieco zwiotczeć... Pięknie twory :)
OdpowiedzUsuńHeh, u mnie w domu też stoi taka maszyna- cudo szyjąca i gapię się na nią z wywieszonym jęzorem, bo wszelkie próby mojego okiełznywania kończyły się fiaskiem... A tak bym chciała...
OdpowiedzUsuńKartuchy świetne, ta Maluchowa rozczula :)
Hanka jest, a Rumcajs?
OdpowiedzUsuń;-)
ja mam wrażenie że jestem na 5 biegu, mało czasu na wszystko..
OdpowiedzUsuńpodobne etykiety jeszcze do niedawna miałam na kilku ręcznikach po babci :]
nie ma to jak się jesiennie zaSZYĆ :) p.s. nie wiem jak napisać wiadomość prywatną, nie wiem jak zaprosić na bloga (można tak w ogóle?) więc napiszę tylko - będę częściej - kof (einowa) :)
OdpowiedzUsuńpisze, bo przeczytalam twoj kometarz u joanny...i tak mna cos drgnelo...."nie wiem skad we mnie ten strach przed wyzwaniem".....ja tez nie wiem...skad on we mnie...z moim tata bylo to samo...moze to stad. ale podobno swiadomosc to juz pol sukcesu! moze jednak zaryzykowac? chocby maly krok? choc ty juz wiedze idziesz w odpowiednim kierunku....blog jest...maszyna odkurzona...teraz tylko male kroczki do przodu robic. :) wierze, ze sie uda! i pozdrawiam sedrecznie z bebeluszkowa!
OdpowiedzUsuńOch :) cudownie jest czuć ten pęd do zrobienia CZEGOŚ!!!! Tę chęć :) uwielbiam to uczucie!
OdpowiedzUsuńGorzej już z poczuciem choroby... kuruj się proszę!
I sprostuj jeśli można... 16 tysięcy czego?????????????????? Olaboga!!! :)
no to równolegle się manufakturujemy ;-)
OdpowiedzUsuńja wzięłam się kreatywnie za decoupage i bizuterię ....a przy okazji poszukiwań czegoś starego do poczytania znalazłam ksiazkę za 142 tysiące - pasowałoby na dobre auto zamienić / jakby się dało oczywiście...../ zdrówka dużo !!!!
dziękuję :* p.s. nie dawaj się choróbskom!
OdpowiedzUsuńdUUUUżo zdrówka ślę:))) I zazdroszczę umiejętności szycia, mam pomysły ale z realizacja gorzej.
OdpowiedzUsuńZdolniacha z Ciebie !!!
OdpowiedzUsuńMoja maszyna stoi ( dodam, że to prezent gwiazdkowy ) i nawet instrukcji nie przeczytałam a co dopiero jej użyć :)))))
Miłego dnia !!!
jakie fajne pozytywne karteczki :)
OdpowiedzUsuńno a te najdroższe szpulki świata - fiu! fiu! nie pogada normalnie :P