Przejdź do głównej zawartości

rafa koralowa

Odczyniam pogodę kolorami....Ile tylko można nawlec, przy całym moim asortymencie.

Jest "wiosna", ja tęsknie za latem - moją ulubioną porą roku, ze względu na to, że nie traci się tyle czasu na ubieranie i przybywa piegów na buzi ;)
Ja ogólnie bardzo ciepłolubna jestem, przy całym moim zimowstręcie.

Powstały korale i jeszcze coś. Taka a'la brosza, na torbę plażową chyba (ze wzgledu na rooozmiary)

Przedstawiam i zmykam, bo my dzisiaj  do prababci z wizytą (zapowiedziani tuz przed chwilką)
 W nowych kaloszach sie stawim...:)

Otóż i tytułowa rafa koralowa, która raczej będzie w bliskim kontakcie na szyi ( bo tak mi się bardziej podoba)

i  "Brosz"

Komentarze

  1. Fajne
    jak tak popatrzę to też coś chętnie bym nawlekła ale czasu ostatno na wszystko brak i pogoda nie sprzyja.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magda, jakie cudowności!
    te kolory, wszystko to... BOMBA! Energetyczna i nie tylko :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. o ten brosz mnie oczarował on jak odganiacz złych snów i złej aury

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, nie sprzyja bo przez tę pogodę to mi inspiracji brak ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajne korale a broszka taka kolorowa, prawdziwie letnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstąpiłam na chwilę a teraz oczu nie mogę oderwać... Patrzę się i patrzę, ależ cuda :)

    Ach! Przebudziłaś we mnie srokę ;P

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czerwonosci - piękne, gorące, takie trochę... hiszpanskie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...