Przejdź do głównej zawartości

tamto i siamto

Aaależ jestem w gorącej wodzie kąpana. Unoszę się jak balonik wypełniony helem i piszczę, jakbym go wdychała z butli, a raczej huczę jak piec któremu ciągle dokładają do ognia. Przyznam się, z biciem, że poszła na mnie skarga w pracy. Dlaczego jaaa!;)
 Szef wpadł przywitać się naprędce - dostałem maila z zażaleniem na ciebie, aaa i jeszcze przygotuj mi te indeksy i wydrukuj tamto i siamto... (jołć, ałaa) Z ostro przyprawioną treścią się jeszcze nie zapoznałam, aczkolwiek mam pozwolenie na wydruk i lekturę w ramach pokuty.
 Wiem  kto za tym stoi i  jes, aj noł, byłam niemiła, ale  sorki kobieto, tak mnie wkurzyłaś, że...no, przepraszam cie kobieto, może do ciebie napiszę jakiś miły list, kobieto?
W autobusie utwierdzałam się w przekonaniu, że albo zaczynam kurację bromem, albo dostaje powołanie i ląduję w zakonie objętym klauzulą milczenia i do końca żywota biję się lewą ręką w pierś, prawą czyszczę klęcznik. Na próżno sie utwierdzałam, a co niby z chłopakami ?
Szczerze - jestem osobą, która zyskuje bardziej przy następnych spotkaniach, jeśli pierwsze okaże się, jakoś tak pechowe. Poza tym jesli wzbijam pył tzn. wkurzam, to błyskawicznie opadam prosząc o kolejną szansę, o tak :)
Mama ciągle powtarza - magda, zaciśnij zęby, zaciśnij zęby. Mamo, szkoda szkliwa.
 Poza tym wczoraj składaliśmy łózko, które 'pachnie" jak akwarium chomika (uroczo) i padł nam odkurzacz, trąba mu smutno zwisa i nie wciąga. Jak nie wypadki to wydatki.

a to mnie uspokaja

Komentarze

  1. "Mamo, szkoda szkliwa" - po trzykroć tak. a, i zyskujesz. jak Ty zyskujesz, kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no nie wiem, czy zyskuję...okazało się że mam pierwsze symptomy arytmi serca, juz wiem na co zejdę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jajks.... to może na moment zamienić się w takiego chomika, co to więcej śpi, a jak już się zbudzi to ząbków nie zaciska,tylko gryzie (bo gryzoń!) co popadnie :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!