Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos. Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...
A u mnie za oknem.... zielona trawa:)
OdpowiedzUsuńpodzielam radochę! nie sądziłam, że wracając na Śląsk z drugiego końca Polski, na widok familoków, będę się aż tak cieszyć :) ale jak tu się nie cieszyć, skoro tak pięknie komponują się ze śniegiem na który człowiek czekał i czekał, no i się DOCZEKAŁ :)
OdpowiedzUsuńsuper u nas pada!! bedziemy dzialac!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo teraz śnieg do kwietnia powinien pozostać - w ramach rekompensaty :DDD
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńo nie! o nie! o nie! a na mnie też rzucisz???
OdpowiedzUsuńechhh...u mnie nie ma szans :(
OdpowiedzUsuńoj, nie jestem fanką zimy :(
OdpowiedzUsuńI porzucać się śnieżkami. No i tego Anioła wysmarować przed mieszkaniem ;P
OdpowiedzUsuńchyba tez pojde i zrobie Tak! w weekend :P
OdpowiedzUsuń