Przejdź do głównej zawartości

no to co że ze Szwecji

Znowu  dałam sie porwać halnemu marzeń, wywiało mnie nad przepastną Skandynawię. Wyobrażam sobie, jakby to było tam zamieszkać na dłużej, na zawsze?
 Nie wiem czy wymyśliłam sobie sympatię doń, czy jest ona podszyta czymś głębszym np. spadkiem poprzednich wcieleń:) Zawsze pociągały mnie surowe klimaty i by zadość uczynić tej fantastycznej fascynacji zaczęłam sięgać po literaturę, o jak i ze Skandynawii.
 Jednakowoż, proporcjonalnie do ilości przeczytanych książek, obraz w mojej wyobraźni nabiera innych kształtów, boginię Freyę zastępuje paskudny, groźny troll..
 Obecnie wertuję "Polkę" Gretkowskiej. Autorka pisała ją (o ironio) w Szwecji przesiąknięta jej klimatem, często wyraźnie odcinając się od kultury, zniechęcając monotonią krajobrazu itp.
Wchodzę na fora o Szwecji, a tam nagonka na żywność, chleb trocinowy w kosmicznej cenie i cukierki ślazowe idealne do plucia... a gdzie w tym wszystkim świeży pączek i nie przesolone masło?
Nawet kryminały poczytnych autorów z północy zaczynają mi brzydnąć, choć pierwsze wrażenie było absolutnie piorunujące. Coraz mi zimniej w tym dreszczowcu. Chyba nie chcę popijać gorącej herbaty w uroczym drewnianym domku nad jeziorem, mimo iż to jeden z moich ulubionych motywów przewodnich.

Czasem przeglądam w archiwach skany ze Szwecji. To dość stare;) pamiątki mojego męża z dwumiesięcznego pobytu w tym kraju, spędzonego głównie w pozycji pochylonej, w zaroślach jurtonu czyli popularnej tam borówki ( do nabycia w meblowej sieciówce;)
 Niezapomniana przygoda młokosów. Ja nigdy nie miałam okazji i chyba tez odwagi, by zebrać ekipę i ruszyć w nieznane, dlatego coś podobnego szykujemy sobie na przyszłoroczne lato. No, przynajmniej przebąkujemy o tym w stanach lekkiego podchmielenia, bo trzeźwa rzeczywistość wyostrza wizję ukazując przeszkody.


 Lubię te zdjęcia. Widać (mam nadzieję) z czym przyszło sie mierzyć pośród niezmierzonej dziczy....

....na przykład z szukaniem punktów orientacyjnych w przestrzeni 
(najważniejsza umiejętność zbieracza)


wóz zakupiony po wysiadce z promu. (mandaty za wykroczenia drogowe- strach sie bać!)
jedzenie między innymi pływało
gdzie nie spojrzeć woda
  źródło zarobku-jurton:
obiad
sjesta
kolacja
przygarnęła ich  rzeźbiarka-outsiderka
i pozwoliła się rozgościc, o tu:
pośród porannych mgieł
i słonecznych kwiatów

Komentarze

  1. ech...ja zawsze do Holandii, ech zawsze dobrze tam gdzie nas nie ma...zdjęcia faktycznie dające do myślenia, ale w Polsce równie piękne widoki, coraz więcej też ludzi ,którzy tworzą niekonwencjonalnie...może nie zawsze trzeba gdzieś daleko,bo blisko jest tu??buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Usmiechnelam sie na widok nazwiska Gretkowskiej:)) Ja wlasnie czytam Obywatelke. Przeczytalam juz Kobieta i mezczyzni, a teraz padlo na Obywatelke. Podoba mi sie jej styl i podobaja mi sie poglady, wiec chyba w tej Gretkowskiej posiedze dluzej:))

    OdpowiedzUsuń
  3. cudne te klimaty szwedzkie na zdjęciach, ale jak to mówią "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma" ;) p.s. a najlepszym towarem eksportowym, jaki mogła ludzkości zafundować Szwecja jest Skarsgard (Aleksander oczywiście ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pierwszy raz zobaczyła szwcję to pomyslałam, że to zaczarowana kraina.
    Przeciez to niemożliwe, żeby w tych kolorowych, śmiesznych domkach mieszkali ludzie. To musiały być krasnoludki;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, dla mnie takim krajem było UK. Od niepamietnej przeszłości koniecznie chciałam tam pojechać. Najpierw pojechałam jako turystka, ale to za mało żeby sprawdzić, żeby wiedzieć. A więc zamieszkałam tam, zarabiałam, kupowałam, jadłam, piłam, miałam dobre i złe momenty i żyłam przez prawie rok, i mimo tego co pisza na forach o kuchni angielskiej, a samych Anglikach, o tym i o tamtym, to ja i tak wiem, że tam czułam się naprawdę najlepiej:)To się po prostu wie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taka tęsknota za Daleką Północą (dzikością?) u Ciebie??? często ta Szwecja TU się przewija...

    Polkę czytałam jak byłam w ciąży z Pelkiem- idealna na taki czas :))Ale polecam Obywatelkę- idealna na ten czas :O

    A wiesz, że my kiedyś też w czasach studenckich wybraliśmy się na borówki/jagody do Szwecji! 4 osoby z nowymi namiotami w starej Skodzie...
    Boże to już legenda rodzinna i towarzyska. Muszę to kiedys opisać! Wylądowaliśmy we... Francji na winobraniu, był niegroźny wypadek, cud niebios i pijacka podróż do Ojczyzny francuskim TGV, Air Francem do Wawy i nocnym intercity do Katowic.Heh...

    I jeszcze apropo północnych, zimnych klimatów: ilekroć jedziemy gdzieś dalej samochodem i zaczynają się tego typu obrazki- chcę podziwiać, ale nie w nich uczestniczyć! Samotne chatki rzucone gdzieś na bezkresnych pagórkach; co do sąsiadów 2 godziny przez łąkę- nie, nie....Ale jak spotyka się tych ludzi na szlaku, albo w pubie- emanują potrzebą rozmowy, choćby o pogodzie, choćby 5minut...
    Jednego tylko im zazdroszczę- tej świecącej aury spokoju (czasem równowagi).

    Noooooo, tom sobie podyskutowała, bom ostatnio taka niemrawa była ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Poznałam kiedyś przesympatyczną Szwedkę. Miała zostać księdzem. Nadto była zaręczona. i pomimo bladości lica była niezwykle ciepłą i optymistyczną osóbką. Jeśli większość Szwedów taka, to myślę, że warto odwiedzić ten kraj (ja nigdy nie byłam... foty zachęcające! )

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ze Szwecją nie mam nic wspólnego. Nigdy tam nie byłam. Nie interesowałam się. Choć zawsze chciałam... Ale myślę, że nic nie tracę, bo jak ktoś powyżej zauważył u nas podobnie bardzo. Widoki znaleźć można i małe chatki zamieszkanie niekoniecznie przez krasnoludki i ludzi o przeróżnych i przedziwnych zainteresowaniach, marzeniach i osobowościach. Ja więc tu zostaję...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...