Przejdź do głównej zawartości

dziękuję nie palę

Naprawdę uważam, że papierosy śmierdzą, ale te z videoklipu wyjątkowo nie ;)

Komentarze

  1. puszczasz oczko, że palisz czy puszczasz oczko bo nie palisz???
    teledysk- świetny.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie intrygujące to oczko... ;P
    Bo widzisz, ja jestem totalną przeciwniczką palenia i uważam, że to śmierdziuchy jedne, a jednak... nie pojmuję tego, ale po prostu LUBIĘ palić!

    Żeby była jasność, obecnie palę ok 3 papierosów na miesiąc. No chyba, że się dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się chce zajarać... a nigdy tego nie robiłem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Teledysk bardzo mi się podoba :)
    Gdyby nie to, że papierosy mi po prostu śmierdzą nie do zniesienia, nie skończyłoby się u mnie z nimi na wyjątkowo krótkim epizodzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi tu absolutnie nic nie pachnie - chyba mam za mocno zakorzenioną w psychice niechęć do papierosów (co nie zmienia faktu, że podczas oglądania tego teledysku, robiłam sobie co jakiś czas stopklatkę i wzdychałma - "boszzz, ale to by było cudowne zdjęcie!!" zwłaszcza ta czarnoskóra Pani pięknie się komponuje z wydychaną chmurką ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Magdaleno, gdzie Ty chcesz odlecieć???

    p.s.
    jak by co- sprzęt posiadam ;)
    w sensie: miotły sztuk 2.

    OdpowiedzUsuń
  7. słuchaj, nie wiem czy do mnie zajrzysz dziś- dostałaś moje zaproszenie na FB na jutro????

    to działaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Śmierdzą? Czekaj....zapalę...mmmm...czuję wanilię...pufff..:)))
    A teledysk piękny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Teledysk świetny :) sama palę, ale chyba nie nałogowo - tak wiem nawet 2-3 papierosy dziennie to już coś :P ale jak idę do kogoś gdzie sama nie palę a czuję jak ktoś pali, to mi śmierdzi...ot taka moja prywatna paranoja :) pzdr :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię jak śmierdzą, byle nie w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ha a u Ciebie jak zwykle jakieś smaczki:)) teledyski świetny:))niestety nałóg gorszy...ale tak na imprezie...hm się rozmarzyłam:))pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

śmierć jest przecinkiem

Dlaczego śmierć nie miałaby być piękna? Jest tak naturalna i powtarzalna. Jest elementem garderoby ciała, dlaczego więc nie zachwycać się nią jak broszką spiętą z istnieniem? Tylko nieprzywiązanie do tzw. życia to umożliwia, albo myślenie o nim (życiu) jak o perpetuum mobile w którym śmierć jest przecinkiem. Śmierć jest jak kwietna łąka pośród pożogi, bo bywa wybawieniem, ale głównie po prostu JEST.  I te refleksje pojawiły się po filmie " Civil war' który ma odzwierciedlać niepokoje zza oceanu dotyczące politycznych rozłamów i rewolucji, ale moją wrażliwość ukierunkował w inne rejony. Otóż bardziej zafascynowały mnie wewnętrzne procesy bohaterów, dziennikarzy którzy rejestrują aparatem trawioną wojną domową rzeczywistość. Dla nich śmierć jest kompanem, z którym się układasz lub wojujesz, a każdy z nich balansuje na tej linie na swój sposób. Bo zycie i śmierć są sobie takie bliskie jak bliźniacze rodzeństwo. Śmiało nazywam wojną cywilną również tą, którą toczymy wewnątrz. Kied

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki z krwi i kości, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, strzelistych  kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...