Przejdź do głównej zawartości

śniadania czwartkowe

Mam wolne.
Mam wielki wolny czwartek przed soba.
Co ja pocznę z tym czwartkiem.

O 14 odbiorę przedszkolaka z przedszkola i jasna sprawa jak sie potoczy do wieczora.
Ale do 14???

Tak Serio.

 Nie mam  z tym problemu, WCALE,  zaraz jadę na obchod lumpeksów;)
 Mam problem z dwiema tortillami, które przepychaja się wzajemnie w żoładku i żadna nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Mam taki okres, że duzo JEM. Kazda z nas ma taki OKRES, prawda?
Tortilla na śniadanie to zły pomysł, ale forma  w jakiej ja przyrzadzam  jest odkrywcza (dla mnie) i przepyszna i super prosta.
otóż
 Biorę placek i kładę na patelni (nie posmarowanej tłuszczem!) opruszonej wcześniej solą, potem na placek rozpłaszczam cienkie plastry żółtego sera i posypuję niezłym ziółkiem.
 Może byc oregano, bazylia, co tam macie, co lubicie.
 ja najczęściej posypuję słodką papryką albo wykręcam z młynka ognista przyprawę z chilli, cząbru, pieprzu i czosnku.
 Piekło w gębie..mniam mniam.
 Tortille sztywnieją pod wpływem temperatury i z patelni zjeżdzają 'wyprostowne' i chrupiace.
Podzielic na trójkaty i zajadać.

Żałuje, że nie zrobiłam fotki;)

Komentarze

  1. Oho :) super sprawa z tymi tortillami. Chociaż fakt... na śniadanie może nie koniecznie. Ja zrobię dziś na wieczór do piwka i filmu.
    I na obchody do lumpeksu też sobie pojadę. A co... :) Zwłaszcza, że moje plany szlak jasny trafił.
    :) Miłego wolnego czwartku!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tortilla jest super :) Ja uwielbiam, gdy zieleni się liśćmi szpinaku. Do tego jeszcze płatki kukurydziane i trochę otrębów :) Mniammmmm

    Korzystaj z wolnego ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super śniadanko... ja lubię taką tortillę z mozzarellą, pesto i pomidorami :) A co do tego co masz robić - idź na miły spacer, łap ostanie już może promienie słońca, ciesz się letnią jeszcze pogodą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, zazdroszczę dania. A ja dziś też (pierwszy raz w życiu) odbieram Synka z przedszkola. Alez stresiora mam...

    OdpowiedzUsuń
  5. smacznego :) wolny czwartek - ładnie brzmi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi smakowicie, ja niestety unikam kukurydzy i produktow kukurydzianych, ale raz na pol roku wpadam do meksykanskiej knajpy, bo lubie;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm, mniam:) ja tez mam własnie taki okres, że dużo jem. BARDZO dużo. Nawet na blogu, mam cukierki:P Zapraszam po nie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba właśnie rozpocznę ten czas, gdy dużo jem i zrobię sobie tortillę^^

    OdpowiedzUsuń
  9. ja też żałuję, że nie zrobiłaś zdjęć, bo smaka, to na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też żałuję, że nie zrobiłaś zdjęcia. Lubię wolne w tygodniu, zwłaszcza jak rozkręca się na dobre szkolny maraton :) a przede mną jeszcze cztery dni wolnego :) fajnieeeee

    OdpowiedzUsuń
  11. aż mnie skręciło z głodu po opowieści o tortilli :-) Wolny czwartek - marzenie

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja ostatnio jadam szpinak, szpinak i szpinak..do wszystkiego:)tortillę też lubię, z sosem czosnkowym. Bo czosnek jadam ostatnio podobnie jak szpinak - do wszystkiego:)
    wolne jest super - ja bym czytała, czytała, czytała - co właściwie robię drugi miesiąc.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej, szkoda rzeczywiście, że bez fotki, ale próbuję sobie zilustrować te tortille układające się w żołądku... hihi
    Ja się cieszę pierwszym weekendem po rozpoczęciu pracy i i i ... co ja będę robić?!?! - chciałabym mieć taki problem ;-P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...