Przejdź do głównej zawartości

rewind

Wczoraj robiłam dobrą minę do złej gry.
 Dzisiaj zrobię dobrą minę do dobrej muzyki.

Moje ostatnie odkrycie:







To trójka rodzeństwa z Londynu - Kitty, Daisy i Lewis
 Grają i śpiewają w stylu retro.
 Muzycznie mieszają rockabilly, swing ,country bluesa,  wplatają nieco trąbki w stylu ska.
 Całość przypomina mi klimat gangsterskich filmów Tarantino, zadymione kluby lat 50-tych , a kiedy indziej dziki dziki zachód lub farmę starego Donalda ;)

Naprawdę fajnie się tego słucha, się przy tym rusza i się ogląda.

Ten videoklip jest rewelacyjny.
Uwsteczniło się rodzeństwo, ale jak pomysłowo!!:))



Komentarze

  1. o jak mi się to podoba!
    Retro jest u mnie w modzie, o tak! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Bardzo mi się to podoba. Na pewno nie skończy się tylko na tym utworze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze! Słucham sobie od wczoraj i mnie całkiem porwało, do tego stopnia, że odkurzyłam sobie Pink Martini!

    OdpowiedzUsuń
  4. FILMY ŚWIATA - ołyeah! :) z tej serii polecam "Liban" (widziałam w kinie i pamiętam, że było warto). A jesli chodzi o retro-muzę - extra, noga sama chodzi :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...