Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!
A może już niebawem? ;-))
OdpowiedzUsuńZabierz mnie, pleaseeee! Marzę o wycieczce do Islandii.
OdpowiedzUsuńPięknie tam :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy :)
OdpowiedzUsuń:)) Ood czasu przeczytania pierwszej Sigurdardottir mam straszną ochotę tam pojechać. I już już witałam się z gąską, a tu kryzys, bezrobocie i w ogóle krewa.
OdpowiedzUsuń