Przejdź do głównej zawartości

kroniki autobusowe

Od dłuższego czasu mam pytanie na śniadanie i na obiad, kwestie sporne na deser, a kolacje bez odpowiedzi to już wcale nie są trawione.
Tłumaczę życie na pełnym etacie i przyznam, że choć jest to wyczerpująca praca, tym niemniej tematy budzące wątpliwości nie zostają wyczerpane. W rolę bibuły, czyli wybitnego środka pochłaniającego, wczuwa się oczywiście mój syn będący niewyczerpanym źródłem pytajników.
W sumie to ciekawe i stymulujące zajęcie, tak myśleć, a potem odpowiadać. Rodzic ma okazję sie przekonać, czy potrafi tworzyć definicje przystępne dla przedszkolaka i czy poziom jego wiedzy ogólnej jest głęboki, li też po kolanka?
 Nie mnie oceniać czy Igor ma mądrą mamę, ale ona wszak bardzo się stara, naprawdę ;)
  Kontynuując. W związku ze świeżym, przedszkologennym wysypem pojęć, wśród których rekordy popularności bije słowo - 'afera', chciałabym usystematyzować pojęcia mijającego dnia, poczynając od słowa:

awaria

Drzwi autobusu 815 zaplanowały się zaciąć dnia 9 czerwca 2011 r. o godz. 7.25.
Nawet dziarski kierowca nie potrafił tchnąć w nie życia cudownymi rękami. Rodzina pasażerów przyglądała się sytuacji w aureoli zadumy i oczekiwania. W końcu coś drgnęło. Na tylnej szybie pojawił się cień nadziei, a na imię było mu 825.
Zbita masa zaczęła się odrywać i przemieszczać. Ja wysiadłam ostatnia, z lenistwa albo chęci zbojkotowania owczego pędu, już nie pamiętam.
Wskutek swojej opieszałości ledwo wcisnęłam się na przód autobusu-wybawcy, oparcie znajdując jedynie w drzwiach.

awantura autoprezentacja asertywność agresja

Jedziemy sobie, jedziemy suchą szosą. Słucham muzyki na słuchawkach, ale od pewnego momentu dobiega mnie wyraźna wypowiedź pełna pretensji i cech zdartej płyty. Longplay do komórki w wykonaniu dziewczyny (zwanej odtąd laską), jak to KZK GOP Sp. z o. o. obniża komfort życia, jak to ona płaci za kwartalny i żąda by się nic nie psuło, że w Grecji to nie do pomyślenia (?!) itd.
Księga skarg i zażaleń zdaje sie nie mieć końca, za to natężenie decybeli rośnie. Reakcja ogółu zerowa.
 W końcu otwieram usta i zwracam sie do tego ciężkiego przypadku brzmiąc mniej wiecej - proszę pani, zbyt głośno pani rozmawia, to przeszkadza kierowcy  i pasażerom.
W odpowiedzi słyszę parsknięcie, że kto jej zabroni rozmawiać.
Z moją misją zaczynają sie utożsamiać inni. Wow! przybywa wsparcie.
Próby perswazji nie przynoszą jednak zadowalajacych efektów. Laska zawzięcie trajkocze do komórki i dalej odgrywa role życia - sędziego, malkontenta, idiotki i chama, bo obraża juz kierowcę, który ośmielił się miec wadę wymowy.

antrakt, 'a takiego wała',  atak, argumenty

W końcu kierowca stawia kropkę nad i.
Na kolejnym przystanku kładzie ręce na kierownicy. Autobus nie rusza, co porusza tyły. Tyły włączają sie do akcji, która nabiera tempa. Laska w końcu milknie, łojć, byłby lincz inaczej.
Kierowca okazuje się, kończył kurs fotografii cyfrowej i robi jej zdjęcie komórką. W odwecie laska pstryka mu ze swojej. Wymiana argumentów policyjnych i w końcu cisza, muzyka silnika, bujanie. Pasażerom wracają tępe spojrzenia za okno, emocje opadają jak poziom benzyny, ciśnienie w kołach wyrównuje się.

analiza

 Co laska chciała osiągnąć? Wzbudzić poczucie winy u kierowcy? Urozmaicić monotonną jazdę?
Ostatecznie odegrała rolę elementu wybitnie wkurwiajacego i rozpraszającego, bo bezpieczeństwo pasażerów wisiało na włosku.
Dwa razy pomyśl, potem zrób!

ambiwalentna autorefleksja

po co o tym piszę?
 stało się, było minęło, przeszłość
no dobrze
 ale to było ciekawe doświadczenie
no i co? takie sytuacje są przeżywane codzienne
no dobrze
ale poznałam lepiej siebie - nie boję się konfrontacji z głupotą i bezmyślnością



Dzisiejszy odcinek sponsorowała literka K
jak koniec ;D

Komentarze

  1. Ależ atrakcje autobusowe!
    Magdo, Igor ma mądrą mamusię ;-) Żałuję, że tego nie widziałam na żywo :-) Dobrze, że zwróciłaś Lasce uwagę. Rozumiem, bo nie znoszę, jak ktoś gada mi nad głową, a tym samym zmusza do wysłuchiwania swoich wynurzeń, które nie dla wszystkich są interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. no ładnie, rozpętałaś awanturę ;D

    no niestety są ludzie i ludziska, głupota nie zna granic a na takich jak ta laska nie ma lekarstwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupia cipa, że się tak wyrażę - ale synowi przypadkiem o tym nie mów. :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy wszystkie "laski" muszą być takie głupie? Mam nadzieję, że to nie jest zaraźliwe, inaczej trzeba by ją na stałe do tej Grecji "wyemigrować"?;)

    OdpowiedzUsuń
  5. i zdjęcia z ukrycia, no no...
    reportażystka się tu ujawnia :0

    OdpowiedzUsuń
  6. a tam z ukrycia, z archiwum ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. UWIELBIAM CIĘ i Twoje o świecie spostrzeżenia! a te autobusowe to mnie na kolana dziś powaliły, jakbym z Tobą z autobusie jechała.. choć od razu zaznaczam, że nie jestem laską:):P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech... I chyba tylko tyle odnośnie busowego epizodu. Cudnie napisane i spostrzeżone.

    A swoja drogę - ubieranie świata w słowa i definicje przystępne dzieciakom - sztuka arcy trudna!

    OdpowiedzUsuń
  9. ech dziewczyny:) Dziękuję za miłe komentarze:))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

śmierć jest przecinkiem

Dlaczego śmierć nie miałaby być piękna? Jest tak naturalna i powtarzalna. Jest elementem garderoby ciała, dlaczego więc nie zachwycać się nią jak broszką spiętą z istnieniem? Tylko nieprzywiązanie do tzw. życia to umożliwia, albo myślenie o nim (życiu) jak o perpetuum mobile w którym śmierć jest przecinkiem. Śmierć jest jak kwietna łąka pośród pożogi, bo bywa wybawieniem, ale głównie po prostu JEST.  I te refleksje pojawiły się po filmie " Civil war' który ma odzwierciedlać niepokoje zza oceanu dotyczące politycznych rozłamów i rewolucji, ale moją wrażliwość ukierunkował w inne rejony. Otóż bardziej zafascynowały mnie wewnętrzne procesy bohaterów, dziennikarzy którzy rejestrują aparatem trawioną wojną domową rzeczywistość. Dla nich śmierć jest kompanem, z którym się układasz lub wojujesz, a każdy z nich balansuje na tej linie na swój sposób. Bo zycie i śmierć są sobie takie bliskie jak bliźniacze rodzeństwo. Śmiało nazywam wojną cywilną również tą, którą toczymy wewnątrz. Kied...

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.