Dlaczego śmierć nie miałaby być piękna? Jest tak naturalna i powtarzalna. Jest elementem garderoby ciała, dlaczego więc nie zachwycać się nią jak broszką spiętą z istnieniem? Tylko nieprzywiązanie do tzw. życia to umożliwia, albo myślenie o nim (życiu) jak o perpetuum mobile w którym śmierć jest przecinkiem. Śmierć jest jak kwietna łąka pośród pożogi, bo bywa wybawieniem, ale głównie po prostu JEST. I te refleksje pojawiły się po filmie " Civil war' który ma odzwierciedlać niepokoje zza oceanu dotyczące politycznych rozłamów i rewolucji, ale moją wrażliwość ukierunkował w inne rejony. Otóż bardziej zafascynowały mnie wewnętrzne procesy bohaterów, dziennikarzy którzy rejestrują aparatem trawioną wojną domową rzeczywistość. Dla nich śmierć jest kompanem, z którym się układasz lub wojujesz, a każdy z nich balansuje na tej linie na swój sposób. Bo zycie i śmierć są sobie takie bliskie jak bliźniacze rodzeństwo. Śmiało nazywam wojną cywilną również tą, którą toczymy wewnątrz. Kied...
:)
OdpowiedzUsuńHahahaha:))
OdpowiedzUsuńHylę czoła :))
OdpowiedzUsuńI to jest własnie to, co w rzeczywistości jest najciekawsze.
OdpowiedzUsuńGratuluję czujności, takie coś wypatrzyć...
pzdr
Grunt to dobrze dobrana ...plandeka;D
OdpowiedzUsuńUrocze, proste chłopy a rwią się do czynienia sztuki:)
OdpowiedzUsuńwdzięczna praca!
OdpowiedzUsuńTo jest praktyczne wykorzystanie piękna:))
OdpowiedzUsuńEwa P.
P.S. No nie mam siły się przelogowywać co i rusz, a jak nie mam możliwości URL, to z komentarzami wychodzi jak teraz ;)