Przejdź do głównej zawartości

muzycznie, klubowo, kolorowo, hipnotycznie, inaczej...

Wczorajszy wieczór upływał w deszczu kolorów i nut, był roziskrzony do granic mozliwości i wizualnego kiczu.
Kicz był zamierzony i bardzo na miejscu, po prostu pasował do muzycznego klimatu jaki zapodała podczas koncertu w katowickiej Hipnozie Cibelle (jej adres myspace dla ciekawych).


Tą brazylijską artystkę, bardzo wszechstronną i oryginalną, poznałam parę lat temu.
Od razu przypadła mi do gustu. Pierwsza płyta , najbardziej popowa i melodyjna wpadła mi w ucho o właściwym czasie. Jej późniejsze albumy dojrzewały i zmieniały się razem ze mną.
Obecnie to tygiel róznych gatunków, od bossa novy przez punk po jazz. Zresztą bardzo zgrany.

Cibelle jest dla mnie fenomenem scenicznej i muzycznej kreacji. Jej występy to kompletne, wyrafinowane show, gdzie muzyka wciela się w tło, tło w muzykę, wszystko harmonijnie przenika, buzuje i czaruje.
Wczorajsza feria barw i dżwięków osnuwała i opętywała w magiczną sieć. 

Sama Cibelle jest  bardzo pozytywna, bije od niej fascynująca łuna :))


Klimat Hipnozy



otóz i Cibelle na koncercie

Poniżej ładniutka piosenka :) 
Jedna ze starszych, spokojnieszych i moich ulubionych




a to utwór z najnowszego albumu:

Komentarze

  1. Uwielbiam koncerty. Niema każda muzyka wtedy zyskuje... :) Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna piosenka... koncertu zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja ty wspaniała!!!! Klub Hipnoza w Katowicach od paru dni chodzi mi po głowie, jako że spędziłam w nim wiele godzin w ciągu pięciu lat studiów. Jeszcze wczoraj bodajże pisałam do znajomego z blogosfery z pytaniem, czy zna to miejsce a tu proszę... Taka miła niespodzianka. Ach! Nie zliczę tych wspaniałych chwil spędzonych z przyjaciółmi na kawie i grzańcu, na koncertach, czy na zwykłym-niezwykłym obiedzie (1 pizza wielkości stołu-na 1 osobę :P).
    Cibelle również znam. To głównie za sprawą Hipnozy odkryłam tę panią, wcześniej nie raz widziałam The Cinematic Orchestra i wiele ciekawych postaci ze świata jazzu i muzyki alternatywnej. Kocham Hipnozę, to mój najukochańszy klub, do którego tęsknie powrócić. Czy to nie dziwne? Kiedy mieszkałam na Górnym Śląsku jedyne o czym marzyłam to stamtąd uciec, teraz z kolei marzę, aby powrócić. Kto wie? W końcu nadal mam tam mieszkanie ;] No i miło by było zobaczyć stare kąty na Uniwerku :)

    Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję ci z głębi serca za tę notkę, odgadłaś moje myśli a to nie zdarza się często :) "To nie przypadek" :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ps: Ten czerwony kącik z żółtą lampką... Nie raz tam siedziałam. Dobry jest przy niej widok na kluczowe miejsca sali, a przy okazji, nikt cię nie szturcha przechodząc obok :) Ech, ja, kawcia i godziny z jazzem :)

    Pozdrawiam sentymentalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OOO

    Piękna muzyka, taka nocna, parę lat temu się na nią natknąłem (nieosobiście....szkoda) i się zahipnotyzowałem.

    Ciepłe to i przytulne jak koc na plazy, gdy zachodzi słońce.
    z podobnych klimatów polecam goraco Nouvelle Vogue, przepiękne:

    http://www.youtube.com/watch?v=nz6MRCwjwQo

    zajrzyj, wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, fajny koncert. Przyjemnie jest tak odpłynąć całkiem daleko od codzienności :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm... Zabiłaś mi ćwieka tym pytaniem, czy raczej prośbą o poradę. Ale nie mogę przecież pozostawić cię bez odpowiedzi. To prawda, że dane jakimi dysponujesz są dość liche, ale też nie do końca. Napisałaś np, że ta pani jest przedszkolanką oczywiście - jak zrozumiałam - w dość podeszłym wieku (lub w wieku średnim) a zatem na logikę rozumuję, że kocha dzieci, skoro poświęciła im większą część swego życia. W takich razach mnie osobiście zainteresowałoby czy ta pani sama miała dzieci, jak się ubiera, jaki jest jej styl wysławiania się, czy lubi np poezję lub jakichś klasyków. Czasami można to poznać po w.w. cechach zewnętrznych. Jeśli ktoś ceni poezję myślę że klasycznym prezentem mógłby być Szekspir, z polskich natomiast: Halina Poświatowska lub Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (oczywiście jeśli owa ex-przedszkolanka ma naturę delikatną, wrażliwą... może coś Osieckiej?). Jeśli z kolei to typ kobiety żywiołowej, uwielbiającej żywe kolory - może coś o podróżach, tych dalekich, oriencie? Afryce? etc... Ponoć bardzo modny jest teraz w tej tematyce: Kret, Cejrowski ewentualnie Beaty Pawlikowskiej - to zależy od nastawienia do tych osób, Cejrowski jest skrajnym prawicowcem a Pawlikowska bliższa PO - tu już nie wnikam, trzeba wybadać).
    Większość starszych osób na pewno nie pogniewa się jak dostanie coś związanego z JPII, czy tomik poezji, czy książkę z wybranymi myślami, czy jakąś biografię. W końcu jeśli ktoś kocha dzieci, kocha też rodzinę, a kto kocha rodzinę - przynajmniej w naszym kraju - jest też wierzący.
    Niewiele więcej jestem w stanie poradzić, jako że wszystko zależy od twojego Madziu oglądu danej osoby. To że nie zna się dokładnych upodobań osoby obdarowywanej jeszcze nie jest przeszkodą, wystarczy dobrze obserwować, rozmawiać... Wiem jedno, gdybym ja była emerytowaną - przykładowo - przedszkolanką (mniejsza o to czy dzieciatą czy nie - na pewno ucieszyłabym się z jakiejś książki o przeszłych dekadach, bazującej na wspomnieniach tego jak się kiedyś lepiej żyło, może to też być biografia, bo z prozy trudno utrafić nie znając konkretnych preferencji. Doradzałabym coś ogólnego lecz eleganckiego, szlachetnego :)

    Wiem, że raczej nie pomogłam za wiele, ale ja również mam problem, gdy przychodzi kogoś obdarować, bo boję się, że nie trafię, że kogoś urażę albo że mój prezent wyląduje w koszu. Znam ten ból, ale bądź pewna, jeśli dana osoba kocha książki i nie ma problemu z ich czytaniem (problemów z oczami of course) to ucieszy się z twojego prezentu tak czy siak. Możesz ewentualnie jeśli wypatrzysz jakieś ciekawe tytuły podrzucić mi te nazwy a wtedy powiem ci co o nich myślę - oczywiście jeśli chcesz :)

    Pozdrawiam cię bardzo ciepło i serdecznie. Powodzenia w książkowych poszukiwaniach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...