Katowice w świetle dnia sa wypłowiałe i szorstkie, architektura kładzie na nich kanciaste łapy monstrum i zagrabia zieleń. Zabudowa przytłacza i w sumie nie ma na czym oka zaiwiesić, pozachwycać sie czym. Szaro buro i kwadratowo. Pewnie wiele jest takich miast, ale ja poznałam dobrze akurat Katowice, siedząc w tramwajach, autobusach, przebierając nogami po chodnikach. To typowe miasto handlowe, gdzie witryna dotyka witryny rozmywając cień zabytkowych ornamentów ( bo stare kamienice nie są ich wcale pozbawione!) Po tym mieście się nie spaceruje, tutaj się wręcz, albo zaledwie, porusza. Tutaj się też nie odpoczywa z własnej, nieprzymuszonej woli, ale raczej z przymuszonej, wywołanej opuchlizną nóg czy koniecznością zerknięciea do torebki. Mnie przynajmniej trudno tu zwolnić chód i myśli. Niepochlebnie sie wyrazam o stolicy regionu, ale zmienię to wraz z zachodem słońca, bo chodzi o to, że miasta, nawet te brzydk...