Przejdź do głównej zawartości

dzień ciężkich westchnień

Mijającą doba wypełniona setkami bombardujących się wzajemnie myśli, coś a la burza mózgów tylko w wersji blue.
Problemy w gnieździe, ściślej na jego obrzeżach - w domu teściowej, w szufladzie -finanse, ale nie tylko.
Mama ostatnio szwankuje na zdrowiu, myślę, że jest to zmasowany atak kłębka nerwów (emocji, trosk i wątpliwości), który rośnie od momentu śmierci taty, pół roku temu.
Mama jest osobowością zasysającą. Nie potrafi dać ujścia emocjom, zamiata wszystko co nieprzyjemne do środka i pozwala sie temu wyjadać.
Nie jestem w stanie zmienić jej toku myslenia, ona tez zdaje się woli mysleć, że taka już jest i trudno, albo wcale o tym nie mysleć...
Współczuję jej, bo widze ze się męczy.




Trzeba jednak działać.
Modlę się o niezmącony umysł w trakcie podejmowania waznych decyzji, których w tym roku nie zabraknie.
L bardzo sie przejmuje..:(

Komentarze

  1. Dużo takich mam na świecie, wiesz??
    Moja tez taka jest, wszystkim się przejmuje, choć oczywiście twierdzi, że nie.

    Trzymam kciuki, by decyzje podjęły się same właściwe...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!