Istnieją ogrody śmieci.
Widziane z lotu ptaka, wygladają jak obrazy impresjonistów z ruchomymi, fluorescencyjnymi punkcikami - to ludzie. W najdalej na północ wysuniętym cyplu Rio de Janeiro, prawie trzy tysięczna społeczność "catadores" ( zbieraczy) dzień w dzień brodzi w kolorowych hałdach odpadów wygrzebując to, co niekoniecznie śmieciem musi zostać, co zasługuje na drugie życie.
Każdego dnia do Jardim Gramacho czyli do Ogrodu Gramacho przyjeżdżają dziesiątki ciężarówek wypluwając resztki z wszystkich gospodarsw RdJ, z najbiedniejszych faweli jak i luksusowych villi .
To największe wysypisko na świecie gdzie ludzie na co dzień również mieszkają, czasem i po kilkadziesiąt lat.
Można by przypuszczać że ta społeczność to poraniona grupa outsiderów, uciśnionych i sfrustrowanych, ale nie, nie wszyscy.
Uwierzcie, na tym zatęchłym terenie bije niewyobrażalne źródło wzajemnej życzliwości, wsparcia i wrażliwości. Na tle brudu i beznadziei, najostrzej odbija się ludzki potencjał, bo mieszka tu garstka ludzi, którzy chcą życie przerobić na lepsze, nie pogrzebać swojego losu a przeobrazić. Dokonać transformacji zupełnie jak z odpadami. Pokazać, że można żyć godnie nawet wśród ścierwa.
Jak to możliwe?
Żeby przekonać się musicie zobaczyć ten film. Gwarantuję, że nie pozostawi was obojętnymi, spojrzycie na siebie w innym świetle, zamyślicie głęboko.
Przejmujący obraz pełen metafor, odniesień, mądrych słów!
"Śmietnisko" Lucy Walker
To film, który opowiada o genialnym projecie sławnego nowojorskiego artysty Vika Muniza.
Muniz pochodzi z Brazylii, dorastał w biednej rodzinie robotniczej, ale dziwnym zbiegiem okoliczności udało mu się przedostać do Stanów i zacząć tam błyskotliwą karierę. To co robi Muniz jest innowacyjne, bo jego prace są stworzone z unikatowych materiałów - cukru, kurzu, sznurka...co tylko wpadnie do rąk.
Facet jest genialny i tak po ludzku, naprawdę w porządku. Kiedy się go słucha, to się mu ufa. To, co mysli o swiecie, ludziach, sztuce rodzi naturalną sympatię.
Vik Muniz postanowił stworzyć ze śmieci portrety zbieraczy dlatego zaplanował sobie wśród nich życie na 2 lata.
W wynajętym magazynie, z grupą wybranych osób, 'malował' z PCV, plastiku, szkła itp ich portrety, potem sprzedał na aukcjach w NY , a finalną kwotę oddał na rzecz społecznosci Gramacho.
Ogladając film poryczałam się, a ryczenie oznacze jedno.
Sami wiecie...
"Nie tak źle być biednym bracie. Gorzej mieć sławę i bogactwo przy robaczywej duszy..."
Widziane z lotu ptaka, wygladają jak obrazy impresjonistów z ruchomymi, fluorescencyjnymi punkcikami - to ludzie. W najdalej na północ wysuniętym cyplu Rio de Janeiro, prawie trzy tysięczna społeczność "catadores" ( zbieraczy) dzień w dzień brodzi w kolorowych hałdach odpadów wygrzebując to, co niekoniecznie śmieciem musi zostać, co zasługuje na drugie życie.
Każdego dnia do Jardim Gramacho czyli do Ogrodu Gramacho przyjeżdżają dziesiątki ciężarówek wypluwając resztki z wszystkich gospodarsw RdJ, z najbiedniejszych faweli jak i luksusowych villi .
To największe wysypisko na świecie gdzie ludzie na co dzień również mieszkają, czasem i po kilkadziesiąt lat.
Można by przypuszczać że ta społeczność to poraniona grupa outsiderów, uciśnionych i sfrustrowanych, ale nie, nie wszyscy.
Uwierzcie, na tym zatęchłym terenie bije niewyobrażalne źródło wzajemnej życzliwości, wsparcia i wrażliwości. Na tle brudu i beznadziei, najostrzej odbija się ludzki potencjał, bo mieszka tu garstka ludzi, którzy chcą życie przerobić na lepsze, nie pogrzebać swojego losu a przeobrazić. Dokonać transformacji zupełnie jak z odpadami. Pokazać, że można żyć godnie nawet wśród ścierwa.
Jak to możliwe?
Żeby przekonać się musicie zobaczyć ten film. Gwarantuję, że nie pozostawi was obojętnymi, spojrzycie na siebie w innym świetle, zamyślicie głęboko.
Przejmujący obraz pełen metafor, odniesień, mądrych słów!
"Śmietnisko" Lucy Walker
To film, który opowiada o genialnym projecie sławnego nowojorskiego artysty Vika Muniza.
Muniz pochodzi z Brazylii, dorastał w biednej rodzinie robotniczej, ale dziwnym zbiegiem okoliczności udało mu się przedostać do Stanów i zacząć tam błyskotliwą karierę. To co robi Muniz jest innowacyjne, bo jego prace są stworzone z unikatowych materiałów - cukru, kurzu, sznurka...co tylko wpadnie do rąk.
Facet jest genialny i tak po ludzku, naprawdę w porządku. Kiedy się go słucha, to się mu ufa. To, co mysli o swiecie, ludziach, sztuce rodzi naturalną sympatię.
Vik Muniz postanowił stworzyć ze śmieci portrety zbieraczy dlatego zaplanował sobie wśród nich życie na 2 lata.
W wynajętym magazynie, z grupą wybranych osób, 'malował' z PCV, plastiku, szkła itp ich portrety, potem sprzedał na aukcjach w NY , a finalną kwotę oddał na rzecz społecznosci Gramacho.
Ogladając film poryczałam się, a ryczenie oznacze jedno.
Sami wiecie...
"Nie tak źle być biednym bracie. Gorzej mieć sławę i bogactwo przy robaczywej duszy..."
Vik Muniz
Jardim Gramacho z lotu ptaka
serce mi drga...mózg wysyła sygnały o łatwości mojego życia, jak bezpieczna jest ta normalność...a oni wydają się tacy szczęśliwi...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że przekonałaś mnie do obejrzenia tego filmu. Przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńAbsolutny szok!!!
OdpowiedzUsuńTekst o robaczywej duszy jest samą, samiusieńką prawdą. Nie warto czekac na cud, warto cieszyc sie tym co się ma:)
OdpowiedzUsuńW zyciu nie jest wazne co i ile masz, ale kim jestes.
OdpowiedzUsuńjak widzę w zwiastunie hasło "SUNDANCE FESTIVAL" to już wiem, że będzie dobrze, bardzo dobrze. A po Twojej recenzji "Śmietnisko" wędruje na moją listę "MUST SEE" - gdzie widziałaś ten film?
OdpowiedzUsuń