Przejdź do głównej zawartości

zielono mi..

Ostatnimi czasy nie miałam internetu, ale bynajmniej nie czułam się odcięta od świata i sparaliżowana. Przeżyłam to znośnie, lepiej niz poprzednim razem, gdy z powodu awarii w sieci miałam typowe objawy odstawienia.

Tym razem  się jakoś obeszłam i w końcu przekonałam do książek jako wypełniaczy międzyczasu. Nawet moja frekwencja biblioteczna się podniosła, a pani od książek ostatnio podniosła na duchu polecając lektury i komentując inne, w sposób jakbym równiez je miała przed oczami i znała na wylot. Poczułam się jak równy z równym ;P
 Doceniłam tez spacery, tym bardziej ze pogoda  i czas po temu i zaczynam juz swoje ulubione "carpe sole" czyli chwytam słońce:)
W zwiazku z zimy odejściem mielismy zatapiać marzannę, ale pannie się upiekło.
Nie wyszła na czas spod moich rąk, a ja dodatkowo przegapiłam datę egzekucji, bo jakoś mi się zdawało, że wiosna kalendarzowa to 25 marca się zaczyna.
Cóż, może w przyszłym roku...ale jak dobrze, że to dopiero za rok, teraz szczęśliwie odliczam dni do lata.

Dzisiaj  poszliśmy na wczesnoporanny spacer po parku. Wczesnoporanny, gdyz w połódnie oczekiwalismy majstra od komputerów, który sie i tak nie pojawił..ech..
Basen tuż obok coraz bardziej się prezentuje w związku ze swoim remontem. Latem z pewnością nie omieszkamy wstapić do wody. Igor na pewno, a  mama?.... to się okaże czy wejdzie w strój kapielowy i ośmieli machnąć ręką na swoje obwody:)
Dobrze, że w okolicy mamy ten park i las, zieleni nigdy dość.
Coraz więcej pączków na gałęziach, czekam na wielki wybuch wiosny i koloru.
Juz tak za nim zateskniłam  ( za zielonym), że kilka dni temu nawiedziliśmy lokalną strefę podzwrotnikową - egzotarium.

 Ufff, jak gorąco, ale i jak przyjemnie tak móc popatrzeć na roslinność w całej świetności i swieżości.
W tym roku zwróciłam baczniejszą uwagę na liście. Wiem już jak wyglądają te od kawy i avocado :)
Dziw, że takie okazy sobie gdzieś tam w dalekim świecie rosną swobodnie i na pęczki, a my znamy tylko owoce , jakby wspomnienie ich życia.
Myslałam, że moje dziecię nie pozwoli na beztroskie przyglądanie, ale ono miało frajdę z żółwi i krokodyli, a ja nie latałam za nim z rozwianym włosem.

 Nie wziełam aparatu, bo pomyslałam, że mam zdjęcia tropików z zeszłego roku, ale
 szukam i szukam w swoich albumach, i nie znajduję. No szkoda...

ale znalazłam taka małą wiosenkę sprzed dwóch lat :))

Komentarze

  1. Taka przerwa netowa...każdemu dobrze robi ;-) A z Marzanną to może lepiej bo mój przedszkolak płakał pół nocy że utopili i że już zima nigdy nie wróci i że nie będzie więcej bałwanka i sanek ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Igor to jest jednak poważny człowiek :-))
    Buziaki wiosenne!

    OdpowiedzUsuń
  3. jak mawia młodzież ...po a/ to gdzie ten Polski "podzwrotnik'? po b/opłakuje ,że zapomnialaś Magdo aparatu ;-((( a po c/ to dobrze ,że juz wrócilaś z niebytu netowego.
    Pozdrawiam Jo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

śmierć jest przecinkiem

Dlaczego śmierć nie miałaby być piękna? Jest tak naturalna i powtarzalna. Jest elementem garderoby ciała, dlaczego więc nie zachwycać się nią jak broszką spiętą z istnieniem? Tylko nieprzywiązanie do tzw. życia to umożliwia, albo myślenie o nim (życiu) jak o perpetuum mobile w którym śmierć jest przecinkiem. Śmierć jest jak kwietna łąka pośród pożogi, bo bywa wybawieniem, ale głównie po prostu JEST.  I te refleksje pojawiły się po filmie " Civil war' który ma odzwierciedlać niepokoje zza oceanu dotyczące politycznych rozłamów i rewolucji, ale moją wrażliwość ukierunkował w inne rejony. Otóż bardziej zafascynowały mnie wewnętrzne procesy bohaterów, dziennikarzy którzy rejestrują aparatem trawioną wojną domową rzeczywistość. Dla nich śmierć jest kompanem, z którym się układasz lub wojujesz, a każdy z nich balansuje na tej linie na swój sposób. Bo zycie i śmierć są sobie takie bliskie jak bliźniacze rodzeństwo. Śmiało nazywam wojną cywilną również tą, którą toczymy wewnątrz. Kied

filozofka noworoczna

Witam siebie na polanie myśli!  Ostatnio te myśli nie są  zbyt zuchwałe i odkrywcze.