Przejdź do głównej zawartości

fly me to the MOON

Usłyszałam niedawno -"Proszę pani,  myślenie ma przeszłość".
Zaintrygowało, bo nie do końca wiedziałam z której strony to ugryźć. 

Takie 'zen', tzn.  z pozoru nielogiczne a jednak wywala w kosmos
 I o to chodzi - by czasem przejść granicę ludzkiego pojęcia, całkowicie się roz-myślić i po prostu być.

Myślenie ma przeszłość - jest przeżytkiem, zwodzi na manowce, fałszuje rzeczywistość, ale również myślenie wynika z "zapamiętania", z przywiązania do przeszłych zdarzeń.



Czy znacie już miejsce spreparowane w (sł)usznej sprawie  - Spotify - zamierzam odkryć!
A poniżej rezultat szperań youtubowych - Willy Moon. Oryginalnie brzmiący chłopaczek z Nowej Zelandii serwujący muzykę z lat 60' w nieco unowocześnionej formie.




do miłego!

Komentarze

  1. Od roku nie potrafię żyć bez Spotify, jestem uzależniona. I mam go na tablecie, komputerze i telefonie, przesiadam się płynnie z jednego do drugiego. To dla mnie odkrycie ubiegłego roku. Niestety, ilość dostępnej tam muzyki, i tego co można odkryć jest jak tsunami...zbija z nóg. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja ostatnio usłyszałam, że aby tworzyć przyszłość trzeba znać historię...spodobało mi się to zdanie i to nie tylko w kontekście politycznym:) wiec teraz moim dzieciom opowiadam historie:) różne oczywiście. Spotify znam, korzystam z reguły jak czytam książki:) buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. "Myślenie ma przyszłość" często słyszałam w rodzinnym domu. To proste, kiedy właściwie myślisz, otwierają się możliwości, lepsza przyszłość. Bo przyszłość niby zawsze jakaś jest, ale nie koniecznie taka jaka by nam odpowiadała. Przykłady niemyślenia z łatwością znaleźć można choćby przeglądając nagrody Darwina. Zatem myślenie przydaje się by być:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. dokładnie, trzeba myśleć właściwie:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!