Przejdź do głównej zawartości

bułka bez masła

Wczorajsza kolacja, skromna acz żarłoczna. pt. były sobie buły ;)
 Uczę się robić zdjęcia na manualu...trochę to zajmuje czasu, ale jaka frajda.


Zmiany luty niesie.
 Wracam na swój dział pierwotny. Znów będę się zajmowała muzyką i filmem. No i cały etat dali, a nie 3/4 jak dotąd. Zaczynam bardziej intensywny rozdział, ale cieszę się, bo na pewno nudno nie będzie. Uwierzcie, rutyna zabija człowieka, mnie powoli wyprawiała na tamten świat, więc zacieram ręce na zmiany.

Poza tym
Czasami rezygnując z czegoś, tracimy to raz na zawsze.
 Nigdy dwa razy do tej samej rzeki, nigdy nic dwa razy.
 Nigdy nie mów nigdy;)
to raz
 a dwa
Nie stawiajmy granic miłości, bo ona nie zna granic, żadnych.
Dla mnie wiek nie gra roli, można wzbudzić w sobie gorące uczucia kpiąc z czasu. Forma przemija, treść pozostaje, bo czy miłość można uśmiercić?  Noł noł Noł!
To my odbieramy jej powietrze - ludzie, istota miłości pozostaje niezmieniona, trwa, tylko poza naszym obrębem.
 Matko, jak mnie śmieszą teksty pt. miłość nie istnieje, nie wierze w miłość.
 Ale to naiwne...

Te refleksje naszły mnie po obejrzeniu "80 dni" baskijskich reżyserów - J. Garano, J. Goenagi.
 Film pozwolił mi nazwać własne myśli, a snuje historię miłosną pewnych starszych pań - tak gwoli wprowadzenia i w wielkim skrócie.
Żeby ogarnąć całość emocji i wielopłaszczyznowość tego filmu trzeba go po prostu obejrzeć - do czego zachęcam.
Naprawdę Warto!

(film łagodniejszy w odbiorze niż muzyczne tło traileru. Zaszaleli z melodią)

Komentarze

  1. poruszył mnie ten trailer.a co do początku Twojego wpisu - nie nic gorszego od rutyny. lepiej robić coś niemożliwego, niż robić nic albo w kółko to samo. gratuluję awansu :) i cichutko rozmyślam - "czym Ona się zajmuje?" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gazeciarka, to taka jedna, co w gazecie pracuje ;) czekam w takim razie na ten coming out (daj znać czy się na jakąś kawę wcześniej na mieście spikniemy). a restauracji nie otwieram, mimo wszystko (sic!)za chuda jestem - mało wiarygodne by to było ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. o jak ładnie! A rutyna.....oj wiem.....w ostatnich 2 latach, aż z dobrze. Gdyby ktoś mi powiedział, że pisanie doktoratu takie będzie, to nie wiem czy bym się zdecydowała. No to ciekawego życia Magdo! howk!

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ tu filozoficzne przemyślenia ;))
    z miłością.paaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że baskijskie kino jest tak mało znane....
    Gratuluję całego etatu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolacja mega wypasiona ;)...szczeście na twarzach mężczyzn - bezcenne :)
    Film koniecznie muszę obejrzeć...dzięki!
    ...a bez miłości jesteśmy puści, choćby to nawet miała by byc miłość do własnego kota. Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja sie juz na zapas boje czy nie zeswiruje jak nie bede mogla pracowac bedac na urlopie macierzynskim...ehhh ale jeszcze troche czasu - najpierw trzeba zajsc :P hehe :P wiem wiem panikara na zapas jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę mieć w sobie podobne odkrycia, jakimi Ty się dzielisz :)) aż mi się przyjemnie tą sobotę zaczyna :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam te buły! Mam podobne!! A w życiu potrzebne są zmiany, to taki motor życia. :))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...