Przejdź do głównej zawartości

wolnoć tomku w swoim domku

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Szczególnie po dłuższym wyjeździe te słowa dojrzewają w ustach.
 W domu możesz prawie wszystko, nie przychodzi mi do głowy czego nie wolno;)

 Fajnie się pobujać po drogach, zobaczyć to i owo, wysiedzieć wieczory  w doborowym towarzystwie przy smugach dymu z ogniska, spirali antykomarowej i szumie drzew i wina pod kopułą ;p...ale  każdy, kto lubi swój dom wie, że nie ma jak powroty do własnej wanny w łazience, do łóżka w sypialni  i wyjątkowo  jakoś tak...do balkonu;)
Wyszłam sobie wieczorkiem na balkon, wcisnęłam łokcie w balustradę musnąwszy uprzednio suszki w doniczkach i po cichutku zawyłam do księżyca....poezja;))

Do pełni szczęścia potrzeba po prostu powrotów ;)



z serii  -'Pilica i okolica'
(Kuleczko pożyczyłam sobie owcę jak widać, bez niej nie byłoby jak było ;)




Komentarze

  1. podpisuje sie obiema rekoma - do pelni szczescia potrzeba powrotow

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj i ja wielbię powroty...i tez mam suszki...na tarasie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ja właśnie wczoraj wróciłam i... cieszę się bardzo! Wycie do księżyca - poezja sama w sobie! Trzeba wielkiej dowagi, by sobie powyć haha :D Ty ją masz! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie palce są? Są! No to wakacje udane, piękne i fajnie, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuję i jeśli faktycznie brzmi to jak optymizm i dużo wiary, to dziękuję raz jeszcze. bo u mnie to takie wieczne falowanie, pomiędzy poczuciem siły, a totalnym spadkiem i wrażeniem, że żałosne to wszystko...
    reakcja tylu mądrych Kobiet bardzo mnie zaskakuje i uspokaja jednocześnie, podnosi na duchu..:)
    dobrego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  6. żeby mieć w sobie tyle optymizmu potrzebuję Jego, sprawdzone od lat kilku, więc spirala się zakręca - jak mogłabym z Nim nie być?
    chociaż pewnie bym mogła - czasem warto pomyśleć i w ten sposób, by nie dać się zwariować.
    skoro dobre rzeczy, to mogę tylko odetchnąć z ulgą i uśmiechnąć się szczerze do Ciebie po drugiej stronie ekranu, bo nie raz, nie dwa przeszło mi przez myśl "a co to kogo obchodzi?" gdy to wszystko pisałam.
    ale Kobiety, jak widać, nie mają takiej tendencji do zawodzenia jak faceci :)
    spokojne i wyleczone dobranoc, a jutro jest przecież tylko kolejnym dniem sierpnia i nie ma znaczenia, że ma w sobie jakieś tam okrągłe rocznicowe cechy...no bo co tu czcić?

    OdpowiedzUsuń
  7. ach i jeszcze - piszę to i spogląda na mnie jakaś znajoma twarz... a tu Agnes Obel, CUDOWNA! odkryłam ją niedawno po długich poszukiwaniach muzycznych inspiracji i towarzyszy mi już od dwóch tygodni powodując wiele rzeczy w głowie, na piśmie i na blogu, głównie pozytywnych. Ty szczęściaro, znasz ją już dłużej ode mnie i pewnie nie zmarnowalaś tyle czasu przbijając się do niej!
    tym razem dobranoc na pewno. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mam nadzieję, że spirale antykomarowe były skuteczne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Owcę sobie pożyczaj, na zdrowie, tym bardziej że zapałał do ciebie afektem, najwyraźniej:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...