Takich przewodników-pasjonatów dawno nie słuchałam. Niestety nie posiadam umiejętności odtwarzania wiedzy co do joty, ale zapamiętałam, że bracia nasi neolityczni baaardzo mieli pod górkę. Kobieta dożywała góra 35, a mężczyzna 46 lat. Głód! Głód był ich największym wrogiem, dlatego pochłaniali różne znaleziska ze świata fauny i flory, a żeby zapomnieć o wątpliwym smaku, hodowali marichuanę (podobno) i toczyli piwo ze zbóż.
Intrygujące jak zaklinali rzeczywistość w ścisłym związku z naturą i jej rytmem. Stąd neolityczne boginie z ciężkim biustem i napuchniętym łonem, które były emanacją płodności i wszelkiej obfitości, głównie w spichlerzu. Zdecydowanie chodziło o żarcie, nie dziki sex jak co poniektórzy myślą patrząc na pornograficzne figurki Wenus. No i jak to zwykle bywa w obliczu przeciwności losu, ludzie tej epoki musieli nieźle ruszać głową i robili to wyjątkowo! Wymyślali pierwszorzędne i dodatkowo pięknie zdobione narzędzia. Warto poczytać o sztuce i kulturze neolitycznej, bo była to bardzo kulturalna epoka - oryniacka, pucharów lejkowatych, dzwonowatych, amfor kulistych, badeńska, lendzielska... To byli ludzie dzicy, jednak nie dzikusy.
Próbowaliśmy się nieco wkomponować w osadę, ale chyba nie te progi ;)
Tu znajdziecie namiary - osada w kopcu
Komentarze
Prześlij komentarz