Przejdź do głównej zawartości

Nowe oprogramowanie

Obecnie realizuję się życiowo jako robotnica domowa. 
 Chciałabym napisać, że uruchomiłam funkcję turbo sprzątania i podkręciłam gałkę odpowiedzialną za kulinarną efektywność, ale to by było kłamstwo, bo jednak sporo czasu leniuchuję.
Dni zlewają się w jeden, czasem zapominam czy to środa, a może już poniedziałek?




Mechanizm dnia jest z grubsza taki: 

Kabelki stykają w okolicach 10:00, wcześniej coś tam żarzy się i tli, ale z racji starszej generacji uruchamiam się wolniej. Czasem włącza mnie kot wciskając łapami dwa guziki na klatce piersiowej - ten mechanizm zaczął funkcjonować jakieś 7 lat temu i niestety jest bolesny. Dźwigam się więc z  trzaskiem i zmierzam do kuchni w celu naoliwienia. Olej jest barwy smoły i smakuje wybornie!
Kiedy się zregeneruję, gotuję.
Nie w kuchni. 
Gotuję się do drogi po internetach.
Fejsbuki, pinteresty, instagramy to już nie gramy, a tony. Zapełniam bazę setkami danych ale mam założoną blokadę, która uruchamia się w samo południe na hasło - obiad. To stały gwóźdź programu, którego usunięcie zwiastuje awarię, tj. wybija mi gniazdko rodzinne.
Po obiedzie przychodzi pora na realizację pomysłów, które zgromadziły się pod kopułą ale najczęściej reset systemu następuje w weekendy. Otóż i pewnego weekendu zbudowałam robota i zaszufladkowałam do kategorii "przetrzymywacza przydasi". 
Za sprawą akryli i patyny karton stał się korodującą blachą. Do tego doszły jeszcze śrubki, nakładki i korki po winie (tych mam całkiem sporo) żebym mogła z całą stanowczością stwierdzić - stworzyłam sztuczną inteligiencję ;)

Tadammm...












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

filozofka noworoczna

Witam siebie na polanie myśli!  Ostatnio te myśli nie są  zbyt zuchwałe i odkrywcze. 
Wczoraj miałam niespokojny wieczór z kołtunem niespokojnych myśli. Czuję się przez nie splątana, a przez szczeliny ulatuje siła, energia i spokój. Zaczynam szukać tej siły i spokoju poza sobą i znajduję mentalną sukienkę w kolorze krwi. Znajduję tez splatane gałęzie, drzewa, skały i piach. Czasami, żeby odnaleźć w sobie lepsze miejsce, muszę podążyć czyimś śladem. Ścieżek jest wiele, to może być, zwyczajnie, piosenka. z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy czują się podobnie i potrzebują podobnego lekarstwa.