Przejdź do głównej zawartości

...

Okazuje sie , że wszystko dzieje sie szybciej niz sie spodziewałam. Dzisiejszy ranek przepłakałam, jeśli nie przeryczałam. Musiałam sie koniecznie ogarnąć przed odebraniem Igora ze szkoły, więc juz na godzinę przed wyjściem pozwoliłam sobie na superoczyszczający prysznic pod którym znowu pogubiłam łzy. Juz jest we mnie żal i już jest we mnie tęsknota, jest we mnie przeogromny smutek.
Najsmutniejsza jest mysl, że będzie inaczej...i strach - jak to będzie? Jak to jest utracić bliską osobę? To nie jest pytanie do nikogo, bo ostateczne rzeczy przezywamy w samotności i jednorazowo.
Pamięć jest ulotna, nawet jesli bardzo chce się pamiętać, to czas ją dziurawi.
Dlatego piszę. Może za 10 lat czytanie tego wpisu na powrót coś uwolni i wskrzesi.
Pewno nie w bólu, ale odżyją wspomnienia.
Nie wiedziałam, że nos jest w stanie naprodukować tyle smarków.

Komentarze

  1. Tak już jest Magda, że najbardziej cierpią ci, którzy tu pozostają...Tęsknota, wszechogarniająca tęsknota, i bezsilność...I czekanie, bo tylko Czas sprawi, że może kiedyś trochę mniej zaboli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Paradoksalnie nic sie nie zmieni...świat dalej będzie działał...to my sie zmieniamy, my mamy dziurę w sercu, my mamy pustkę, którą się wypełnia bardzo powoli... Ale inni żyją dalej, tylko na chwile zatrzymają się, by kręcić sie dalej...trzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziwiłam się, że dookoła wszystko pozostało takie samo...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

śmierć jest przecinkiem

Dlaczego śmierć nie miałaby być piękna? Jest tak naturalna i powtarzalna. Jest elementem garderoby ciała, dlaczego więc nie zachwycać się nią jak broszką spiętą z istnieniem? Tylko nieprzywiązanie do tzw. życia to umożliwia, albo myślenie o nim (życiu) jak o perpetuum mobile w którym śmierć jest przecinkiem. Śmierć jest jak kwietna łąka pośród pożogi, bo bywa wybawieniem, ale głównie po prostu JEST.  I te refleksje pojawiły się po filmie " Civil war' który ma odzwierciedlać niepokoje zza oceanu dotyczące politycznych rozłamów i rewolucji, ale moją wrażliwość ukierunkował w inne rejony. Otóż bardziej zafascynowały mnie wewnętrzne procesy bohaterów, dziennikarzy którzy rejestrują aparatem trawioną wojną domową rzeczywistość. Dla nich śmierć jest kompanem, z którym się układasz lub wojujesz, a każdy z nich balansuje na tej linie na swój sposób. Bo zycie i śmierć są sobie takie bliskie jak bliźniacze rodzeństwo. Śmiało nazywam wojną cywilną również tą, którą toczymy wewnątrz. Kied

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki z krwi i kości, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, strzelistych  kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...