Przejdź do głównej zawartości

weekend z alternatywą

"Off Festival jest oczywiście off course. Jeśli chcesz zboczyć z utartego kursu komercji, to tylko w jego stronę. Ja biorę ostry zakręt co roku"


No proszę, wystarczyło tych kilka zdań ( i małe kłamstewko;) w komentarzu, by wygrać dwa karnety na festiwal organizowany przez Rojka. W pracy mi sie wygrało, w końcu jakaś wymierna korzyść oprócz wypłaty. Juz od wczoraj lud oblega sceny, my z L. wybieramy sie dziś i jutro.
 Ciekawa jestem czy i co sie zmieniło od tych kilku lat, bo dawno nie brałam udziału.
 Off wystartował w Mysłowicach, moim rodzinnym mieście, w 2006 roku. Gwiazdy były w większości polskiego formatu, a impreza służyła głównie promowaniu wolontariatu i miała charakter charytatywny. Wtedy, jeszcze bezdzietna, uczestniczyłam w nim na pełnym luzie i z nieposkromioną energią. To było COŚ i dodatkowo tak wygodnie blisko. Potem nadeszły inne czasy, rezygnowaliśmy z przyczyn dziecięcych i innych.
Gdzieś się obiło o oczy, że teraźniejszy OFF zmienia się w imprezkę hipsterską, zjazd zblazowanej młodzieży prosto z wybiegów mody. Cóż, wraz ze wzrostem popularności rzeczy nabierają nowych cech jakościowych, ale stara wiara też się pojawi, więc resztki ducha przeszłości będą nawiedzać.
No i przecież jadę dla muzyki...chociaż szczerze, kojarzę tylko kilka zespołów, ale czy nie o to chodzi, by dać się zaskoczyć.
Życzcie dobrej zabawy!








Komentarze

  1. Off festiwal teraz mnie nie kręci. Kiedyś to było coś, a teraz mam wrażenie, że wszystko inne w zasadzie też, robi się komercją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Trochę zazdroszczę możliwości pojechania na ten Festiwal bo z niecierpliwością co roku słucham ''sprawdozdań'' w Trójce.
    Udanej zabawy!:)

    Lasubmersion

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...