Przejdź do głównej zawartości

...a co wieś o przyjaźni? ;)

Zawieźliśmy dziecko na wieś. Dziecko odbywa już czwarty dzień rajskiego pobytu u boku ukochanej cioci i babci. Dziecko jest (domyślam się ) wniebowzięte, towarzysze byc może tez, ale bardziej umęczeni.
Nic dodać nic ująć - Moja siostra ma moc - moc cierpliwości i ogólnie - moc!
 Moja mama tez jest mistrzynią w ogarnianiu i pilnowaniu..no i w ogóle! :)
Naprawdę doceniam, że takie są wspaniałe i kochające.
Czasem trudno okreslic przyjaźń. Czym jest?
Moim,  'wszechstronnym' ( i chyba jedynym) przyjacielem jest mój mąż z którym robię wiele rzeczy, jeśli nie wszystko;)
 Czy mogę powiedzieć, że przyjaźnię sie z siostrą. Raczej trudno mi tak to nazwać...hmm...kocham ją, ale nie ma między nami zażyłości. W rodzinie to się czasem dziwnie plecie i układa, nie sądzicie?
 Ufam im, ale jakiekolwiek zwierzenia przysporzyłyby mi tysiąca pytań z gatunku - "a dlaczego, po co?" oraz tysiąca kontrargumentów, porad, połajanek.....jeśliby się dłużej zastanowić, to własnie tak by było (ba! czasem jest).
 wstawiam teraz wielkie NO CÓŻ..
nie można mieć wszystkiego.
Są różne odcienie przyjaźni, miłości...prawda?

Kiedyś zamieszkam na wsi... będę godzinami snuć się polnymi ścieżkami,  a potem łapać ostatki zachodzącego słońca





Komentarze

  1. Ładnie tam :) Sielanka. Przypomniały mi się wakacje pod namiotem i noc na środku pola pod gołym niebem. Ah... żeby tak jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie idealnie to ujęłaś :) z siostrą czy mamą jakoś nie odczuwam przyjaźni...z mężem to też inny rodzaj relacji - choć tak nazywam go moim przyjacielem...z kumpelą z pracy też nie do samego końca...wszystkie związki są jednak tak wyjątkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym człowiekiem są inne relacje,
    ale skoro im powierzyłaś swoje dziecko to jest bardzo dobrze :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja się tylko uśmiechnę, wspominając procentowy wieczór pod świnką i rozmowy podobnej maści ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! wieczór procentował zarówno chmielnie jak i filozoficznie;)

      Usuń
  5. Nie mam przekonania, czy może być wspólność miłości i przyjaźni. To są inne uczucia. Przyjaźń akceptuje wszystko, miłość nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. a nie jest przypadkiem na odwrót, albo po równi, mam jakos inne doświadczenia w tej materii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, nie znam Twoich doświadczeń, pisze o swoich i o tych, które miałem okazje zauważyć.
      Miłość wyklucza całkowita tolerancję, jest zaborcza i zazdrosna, nawet jeśli temu zaprzeczamy. Przyjaźń nie.

      Usuń
  7. jesli tak twierdzisz, to by znaczyło że przyjaźń nie opiera się na uczuciach, a tak przecież nie jest. Po cóz tak demonizowac miłość, choc jeśli patrzeć na miłość z ludzkiej perspektywy, to mozna doznawać i takich złudzeń, że jest zła i samolubna.
    Moim zdaniem to ludzie są zaborczy miłość nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj... mnie bardzo dużo czasu zabrało zrozumienie, że więzy krwi wcale nie generują przyjaźni... ani nawet czasem bliskości... to nie takie proste :)


    P.S. Aż tak się nie znam, żeby doszukiwać się w "Prometeuszu" plagiatów, nazwałabym ten film odgrzanym kotletem.... :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...