Przejdź do głównej zawartości

ryby mają głos

Najlepiej pisze się na świeżo, tuz po przeżyciu czegoś wartego opisania. Nawet jeśli wartość owego przeżycia jest subiektywna.

Życie jest ciągłą konfrontacją.
Patrzę na coś, co jest przeciwnością mojej rzeczywistości i zachwycam sie. Obejrzałam film który nie zapoczątkuje przełomu w moim życiu, ale unaocznił, ze bycie perfekcjonistą jest w porządku.
Wszędzie ocieram się o treści, które wskazują na sens życia - 'niech twoje marzenia nie pozostaną marzeniami' 'odważ się' etc... Czuję sie bombardowana gradem sentencji.
 Obyłam się z tym gradem, nie żłobi tak mojej psychiki. Teraz panuje moda na mądre zdania, zdania drogowskazy...

Jiro sam dla siebie jest drogowskazem.
Jak można całe życie macać ośmiornice, patroszyć tuńczyki, odcinać głowy halibutom??...Można. Mnie trudno było to zrozumieć, bo zwyczajnie tego nie kocham. Trzeba kochać, a najmocniej trzeba kochać swoja pracę, wtedy całe życie sie nie pracuje, bo praca zlewa sie z życiem, a życie staje sie pasją.
Obieranie rybich łusek w pewnych rękach staje się poezją:)

To jest film o pasjonacie, człowieku niepodobnym do mnie.
To jest film sentencja.

Komentarze

  1. i to jest trailer arcydzieło :) PS a ja czekam i czekam aż dasz sygnał kinowy (to nie wyrzut, tylko dopiero teraz zdałam sprawę, że nasz ostatnio ustalony termin dawno minął. dwie boskie kinomanki ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dam znać, tylko mam wrażenie że zgodny termin jest odległym majakiem;) Ty możesz podobno w środy (tak?) a ja moge w kratkę (musiałabym ci przesłać swój grafik dla zwiekszenia prawdopodobieństwa spotkania;)
      Dodatkowo zmienia się nam znowu marketingowiec echh...a myslami jestem gdzie indziej, bo 29 czerwca mamy wizyte w szpitalu z Igorem i w związku z tym drugie, większe echhhh ;/
      Kiedyś na pewno się uda:)))

      Usuń
    2. u mnie też ostatnio w kratkę, więc może skoro nie kino to po prostu jakaś kawa/lody/cokolwiek w terenie (będzie prościej się zgrać :)) po tym 29 jak już uspokoisz myśli (mam nadzieję, że to nic poważnego...).

      Usuń
  2. potwierdzam, zapowiedź jest wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  3. No pressure dla syna Jiro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starszy syn podobny do ojca, da radę, ale poprzeczka wysoka, tym bardziej, że Jiro został obwołany narodowym dobrem Japonii:)

      Usuń
  4. :)I tu lezy szczęście, co? A sentencje mnie przyprawiaja o ból głowy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm... trzeba kochać to co się robi , a reszta sama się poukłada ??

    OdpowiedzUsuń
  6. tak sobie myślę, że układa mi się całkiem całkiem;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Robienie tego co się kocha, to połowa sukcesu :) wspaniała sprawa :) wiem co piszę... ;D mam tak! A sentencje są w porządku w momencie kiedy zmieniają życie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...