Przejdź do głównej zawartości

szarlotka z jabłka Newtona

Kuchnia to oswajana przestrzeń, ciągle i ciągle. Moja wiedza w tej dziedzinie wciąż ewoluuje, rozwija się tworząc ciąg wieloskładnikowego, kulinarnego dna ( nie mylić  z dnem;).
 Niedziela upływa kosmicznie. Posiedziałam parę godzin w okolicach pieca oswajając sie z mętną materią mąki orkiszowej i rojem asteroidów siemienia lnianego.
Z melanżu cząstek elementarnych powstało ciemne ciasto,  płaski spodek z jabłkowym pierścieniem pośrodku.
Czy niebo w gębie?...mhmm.... Na pewno też odkrycie nowych współrzędnych :)
Teleportacja danych bazowych nastąpiła z tego świata.

....  kosmiczny prom wystartował, bez obciążenia plazmą zakalca!



Pochłaniam mój wypiek z wypiekami na licach, bo podróżuje w czasoprzestrzeni ciekawych filmów.
 Wczoraj był "Wzrost", który z you tuba juz ściągneli raptusy, a dziś ciąg dalszy odysei, m. in
. tutaj
O wszechświecie! jak mało cię znam!

Komentarze

  1. przy Tobie moje pisanie i gotowanie + czasami popełniane pisanie O gotowaniu, jest miałkie, zakurzone i pozbawione zachwytu nad procesem. Ty poezję prozą uprawiasz! ps.książkę stwórz - mówię Ci to ja, która chętnie zakupi jej jeden egzemplarz. a poza tym piecz, gotuj i pisz WIĘCEJ. z gwiezdnym pyłem albo i bez.

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, się rumienie...jak swego czasu kruszonka na szarlotce:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrzypku drogi, weź no powiększ te zdjęcia, poprzestawiaj co trzeba, bo ciotka nabawi się nowych diopli!!(- tak to sie pisze?)

    OdpowiedzUsuń
  4. mniam:) mniam:)kosmosu proszę pani już nie przełknę, miałam trzydniowy wykład o silnikach rakietowych na stały i ciekły materiał pędny połączony z opróżnianiem lodówki. Czarna dziura zassała zasoby.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba dioptri ciociu..chyba;)) Powiększam hokus pokus, o już:)..ale, to kolaż więc zdjęć nie poprzestawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, coś dzisiaj więcej osób ciągnęło "na słodkie"

    ;-)

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  7. Z zakalcem, to dopiero jest pycha! Ja nie rozumiem jak można nie lubić zakalcu?
    Super smakuje Twoje pisanie. I można próbować bez względu na współrzędne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zakalec pospolity może i tak, ale taki plazmozakalec to juz na własną odpowiedzialność ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmmm... wygląda pięknie. Jeśli tak samo smakuje to na następną ja się piszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. sama miała krótki żywot, ale mysle, że receptura wyszła nam na zdrowie:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...