Przejdź do głównej zawartości

baju baju bajka

Uzależnienie od komputera - trąbią o nim wszędzie, a szczególnie o dziecięcym. W naszym domu chyba wszyscy złapali bakcyla. Cóż, dopóki nas koegzystencja uszczęśliwia (w znaczeniu pokojowego porozumienia na wszelkich płaszczyznach) nie widzę problemu, nigdzie.
Nieco mnie tylko męczy wydawanie przydługawych poleceń odnośnie pójścia spać, ale z tym bywa kłopotliwie niezależnie od oblegania stanowiska informatycznego. Staram się być wówczas super hiper mega asertywna. Zadziała - nie zadziała..e  tam..
Dzisiaj uciekłam się do wyobraźni, aczkolwiek nie za daleko pobiegłam. Może nie daję tego poznać na blogu, ale  wyobraźnię mam tak wybujałą, że czasem stwierdzam - Jestem na niby 
tia, granice się zacierają....
..ale do sedna
Jesteśmy globalną wioską zasilaną prądem. Bez prądu nie ma kopa do życia, nie ma działania. Niestety tak to funkcjonuje i najczęściej na wysokich obrotach. Ale relaks jest nieodzowny, bezruch musi być!
Sprzęty muszą odpoczywać, dvd odsapnąć, monitorek schłodzić itepe itede.
 Ten to, ale bardziej 'czterolatkowy' komunikat wystosowałam i ...
 - Mamo, ale ja wiem, książki nie są na prąd.
- No co ty, sprawdzimy?


dziecko swojej mamy, po prostu. To wyczucie sytuacji;)

Sprawdziliśmy te książki, a potem, gdy sen zmorzył dziecię, zaczęłam sobie wyobrażać Magdę w studio dubbingowym.
Chciałabym się podszyć pod jakąś ciekawą postać. Myślę, że dałabym radę i przednio się przy tym bawiła.
 To mogłaby być moja bajka, cóż że tych bajek mam całą kolekcję.

 kocie rozmowy o zmroku:

Komentarze

  1. Pięknoty we dwie, podobne... boskie

    OdpowiedzUsuń
  2. dubbing? Podobno można wygrać coś takiego. Dubbingowanie jakiejś postaci do filmu o kocie w butach. Poszukaj, może się uda :))

    zdjęcie boskie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Margo, od ciebie zawsze slodki komentarz, dzięki!

    Magdalenko poszukam, poszukam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ode mnie powinien byc jak zawsze upierdliwy komentarz ale jakoś dzisiaj nie mam weny:)) Bajkowe zdjęcie:))A jaka jest Twoja ulubiona bajka?

    OdpowiedzUsuń
  5. Pieprzu jestem fanka twoich komentarzy od zarania.
    Bajka jako pomysł na życie to 'Niekończąca się opowieś"ć, a bajka - kreskówka - to Marta (o psie który mówił najadłszy sie literkowej zupy, bomba! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech to jedno z moich marzeń - podubbingować sobie beztrosko do jakiegoś Shreka albo innej bajki... Ja tam zawsze lubiłam Muminki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki za realizacje marzen :) jak sie czegos mocno chce to wszystko predzej czy pozniej sie spelnia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna fotka na fotce i pod fotką też.
    A dubbingowanie porusza wyobraźnię ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra to ja tez powiem, że zdjęcie fantastyczne, jakbyś sobie jeszcze nie uświadomiła jak wielki podziw wzbudza wśród internetowego społeczeństwa :)
    Mądre Twe dziecię. książki nie są na prąd. Ja też musze to sprawdzić...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...