Przejdź do głównej zawartości

buszująca w tratwie, czyli łowię żniwo na morzu bezsensu

Cóż.  Zapowiadam, nie będzie to ciekawy tekst, bo z dołu wyglądam i jestem mega uczepiona swojego EGO i się mu zamierzam oddać z resztą;).
.
 tytuł bez sensu
 wszystko bez sensu
..ok...coś tam ma sens
 ma cos dla Was sens?

Jest taki ciekawy blog - plantacja farmazonów, jest też taki Wieeeelki żyjący farmazon, ( pewnie nieodosobniony;) - Ja.
 Jestem oszustką, błaznem.

Reprezentuję własny teatr oparty na paradoksie.
 Farmazon ze szczyptą autorefleksji, która prawdopodobnie ocala resztki samoakceptacji.
 Bo zdawać sobie sprawę, że jest sie niepoczytalnym i niezrozumiałym dla siebie to już coś.
 Myślałam że jestem melancholikiem, okazuje sie jestem choleryczną flegmą.
Nie ma we mnie żadnych znaczących myśli, tylko lęk.
Koncept  na życie - brakujące ogniwo łańcucha.

Ok, moje ego już sobie ulżyło, popisało sobie o sobie;)

Zaczęło lać
Jutro będę robić za nosiciela
Będę wspinać się po regałach i układać cenną pożywkę dla moli
Ja, A-mol książkowy

Czytam teraz, kawałek po kawałku,  książkę z gatunku tych oświecających.
 Bez kpiny, mądra jest i dozuję ją sobie jak morfinę.
Trzeba w nią wchodzić pomalutku przy takim niewielkim rozumku jak mój, w przeciwnym razie doświadczyłabym śmierci szarych komórek.
 Ha! Właściwie o to chodzi.....by przestać tak uciążliwie myśleć, nie obciążać się tak tą syzyfową pracą.
zaprawdę istota wszystkiego tkwi głębiej
Brzmi zagadkowo? kontrowersyjnie ?
Gdyby kto był ciekaw - "Potęga teraźniejszości" Eckhart Tolle

Mąż dziś wieczór coś ode mnie chciał.
 wiec zmierzam ku przeznaczeniu:))))


Pozdrawiam z nizinnych mokradeł

Komentarze

  1. "Potega terazniejszosci" to jedna z najmadrzejszych ksiazek jakie w zyciu przeczytalam i wracam do niej wielokrotnie na przestrzeni ostatnich lat. Eckhart Tolle jest moim idolem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stardust, ogromnie miło mi to czytać:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba się się wzmocnić na zimę... jesień jakoś przeminie

    OdpowiedzUsuń
  4. O książce to ja tylko słyszałam, ale opinie pozytywne, więc może sama się skuszę. Tylko kiedy???
    Wyłaź z mokradeł. Mróz idzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, dziękuję za dobre słowo :D
    Wiesz, ja myślę, że do póki człowiek nie jest przewlekle chory to świat należy do niego. Przynajmniej do takich wniosków się dochodzi jak jest się już po szkodzie. Ale zawsze trzeba walczyć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Blogi trochę po to są, by sobie ulżyć, prawda ;-P Czy tylko Ty i ja tak mamy? ;-)

    A i p oto, by edukować, mnie an przykład, o panu Tolle! To znaczy, niby się obiło o ucho, ale... widzę, warto poznać bliżej tego pana.

    OdpowiedzUsuń
  7. dlaczego ja tu tak dawno nie zaglądałam, wiesz może? straszne zaniedbanie...straszne! Ale za to jak już się pojawiłam, to od razu zostałam zasypana przez Ciebie wiedzą tajemną w postaci książki. Zdobyta, zapisana w pdfie, czeka na swój moment (który nastąpi pewnie jeszcze dziś ;)), dzięki za oświecenie. I mam nadzieję, że już wylazłaś z tych całych mokradeł, bo czekam z ręcznikiem i ciepłą, malinową herbatą na rozgrzewkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się ostatnio doładowuję pozytywnie herbatą malinową i im więcej piję, tym bardziej wchodzę w głąb siebie:)a później wróźę z fusów...
    Czy do życia naprawde jest nam potrzebny podręcznik?
    A "Korzeniec" czytałas?:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz co? Jest możliwość, że ja się boję do własnego jestestwa zaglądać, żeby nie zobaczyc tam pustki i wiatru hulającego, na ten przykład:)

    http://sosnowiec.gazeta.pl/gazetasosnowiec/1,93867,8953878,Sosnowiec_jak_Wroclaw_bedzie_mial_swa_powiesc_retro.html

    właśnie kupiłam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!