Dwóch mnichów zen, Tanzan i Ekido, szli wiejska drogą, która po obfitych deszczach stała się bardzo błotnista i grząska. Mijając jakąś wioskę, spotkali młodą kobietę, która usiłowała przejść na drugą stronę drogi, ale wzdrygała się, bo błoto pochlapałoby jej jedwabne kimono. Tanzan wziął kobietę na ręce i przeniósł.
Mnisi szli dalej w milczeniu.
Po pięciu godzinach, gdy zbliżali się już do świątyni w której mieszkali, Eikido nie mógł już dłużej wytrzymać i spytał kompana: "Dlaczego niosłeś tamtą dziewczynę? My mnisi nie robimy takich rzeczy".
"Postawiłem ja na ziemi pięć godzin temu - odparł Tanzan - a ty nadal ją dźwigasz?".
Jak często nie potrafimy pożegnać się z sytuacją z przeszłości, gromadzimy w sobie balast, który utrudnia dalszą drogę?
Pięknie byłoby nauczyć się nie ożywiać w umyśle przeterminowanych urazów, wrogości, żalów.
Zamiast kręcić w kółko ten sam mentalny film, odnaleźć się i trwać w chwili teraźniejszej.
Życzę Każdemu:)
Mnisi szli dalej w milczeniu.
Po pięciu godzinach, gdy zbliżali się już do świątyni w której mieszkali, Eikido nie mógł już dłużej wytrzymać i spytał kompana: "Dlaczego niosłeś tamtą dziewczynę? My mnisi nie robimy takich rzeczy".
"Postawiłem ja na ziemi pięć godzin temu - odparł Tanzan - a ty nadal ją dźwigasz?".
Jak często nie potrafimy pożegnać się z sytuacją z przeszłości, gromadzimy w sobie balast, który utrudnia dalszą drogę?
Pięknie byłoby nauczyć się nie ożywiać w umyśle przeterminowanych urazów, wrogości, żalów.
Zamiast kręcić w kółko ten sam mentalny film, odnaleźć się i trwać w chwili teraźniejszej.
Życzę Każdemu:)
Dotykasz jednego z najistotniejszych problemów. Moim zdaniem trzeba niesamowitej pracy nad sobą, by nie żyć przeszłością i przyszłością, ale teraźniejszością. Powątpiewam nawet czy jest to do końca możliwe. Można chyba wg mnie mówić jedynie o zepchnięciu przyszłości i przeszłości w kąt. Ale człowiek to nie zwierzę, od czegoś ma mózg i pole choćby na życie tym co już było też odgrywa istotną rolę ;)
OdpowiedzUsuńJasne, wspomnienia są skarbem. Chodzi o zadawnione urazy, żale (jak napisałam), by ich nie karmić, pozwolić odejść. Czasem to trudne, ale do przepracowania:)
OdpowiedzUsuńZwierzę nieraz bywa po stokroć szczęśliwsze niż my 'myśliwi' :)
Zgadzam sie z Toba, mile wspomnienia mozna, a nawet nalezy pielegnowac. Natomiast rozpamietywanie urazow i zalow prowadzi tylko do zgorzknienia rozpamietujacego, niestety:) A pozbyc sie tego mozna, wystarczy, ze jak taka mysl przyjdzie do glowy, dostrzec ja i poprosic zeby sobie poszla.
OdpowiedzUsuńWszystko co sie wydarzylo nawet minute temu jest juz poza zasiegiem naszego "naprawiania" wiec po co to rozpamietywac?
Stardust :) mamy za sobą podobne lektury. Juz kiedys to wyszło na jaw przy okazji 'Potęgi Teraźniejszości. W dalszym ciągu zaczytuję sie w E Tolle i rewelacynie mi z tym:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam E. Tolle:) Lektury jego ksiazek, to chyba najlepsze co w zyciu zrobilam dla siebie:)
UsuńDużo czasu mi zabrało żeby nauczyć się iść bez zbędnego bagażu. Faktycznie ciężkie torby pełne "a gdybym wtedy/a może powinnam powiedzieć/dlaczego tak zrobiła" obijały mi się o kostki, zreszta nie tylko mnie bo niosąc je przy okazji waliłam po kostkach innych. Kładłam się do łózka i grzebałam w bagażu wyciągając stare, potargane rajstopy, brudny golf, bluzkę niepierwszej świeżości i zasmarkana chusteczkę. I w tym bałaganie kompletnie nie mogłam usnąć...skupiałam się na tym czy przeprać kołnierzyk, czy golf jeszcze się nadaje do użytku, i czy może jednak zacerować rajstopy albo przerobic je na majtki ściągające? Od kilku lat kłade się do łózka, zamykam oczy i zasypiam w ciągu 5 minut, łatwiej maszerować z plecakiem marzeń i dobrych myśli. :)
OdpowiedzUsuńładna metafora:)
OdpowiedzUsuń