Apropo's stanu wojennego w audycji 'Tranzytem do niebytu' w radiu Roxy, Nosowska przeczytała wspominkowego maila od słuchaczki...o Barbie... (audycja o smaczkach i niestrawnościach PRL-u)
Dość dobrze pamiętam ten specyficzny, surowy klimat sklepów 'społem' i soczystość pewexowskich wnętrz. Moja śp babcia miała przyjaciółkę w NRF-ie, która słała czasem dolary, więc odbywaliśmy okresowe pielgrzymki do pewexu po snickersy i nutellę. Rarytasy! W naszej rodzinie miała miejsce 'łyżeczkowa' dystrybucja kremu orzechowego. Przydział zlizywaliśmy, bo szkoda było smarować takie delicje na chlebie.
Wracając do lalki chudej jak szczapa.
Teraz Barbie są tysiąca imion, kiedyś była BARBIE. Jedna, jedyna Barbie, długowłosa, marzenie każdej pulchnej i mniej pulchnej dziewczynki.
Moja została zakupiona w Pewexie. Skromna i cudna barbie hawajska, w białym kostiumie kąpielowym i pareo w kolibry. 3,5 dolara, tyle kosztowała i miała grzebyk różowy. Wzięłam ten grzebyczek śliczny do szkoły, by zachwalać przed koleżankami. Juz z nim do domu nie wróciłam. Zapodział się w jakims tornistrze i nigdy nie dowiem się, która z koleżanek miała lepkie palce.
Moja Barbie jeszcze żyje, co prawda została z pukli ograbiona i zrobiona na pazia, ale pachnie dalej, zapachem mojego dzieciństwa i ma ciuchy dziergane szydełkiem.
Relikt - zachodni luksus w hendmejdowym odzieniu z resztek włóczki.
Teraz Barbie nie jest juz taka INNA
Dość dobrze pamiętam ten specyficzny, surowy klimat sklepów 'społem' i soczystość pewexowskich wnętrz. Moja śp babcia miała przyjaciółkę w NRF-ie, która słała czasem dolary, więc odbywaliśmy okresowe pielgrzymki do pewexu po snickersy i nutellę. Rarytasy! W naszej rodzinie miała miejsce 'łyżeczkowa' dystrybucja kremu orzechowego. Przydział zlizywaliśmy, bo szkoda było smarować takie delicje na chlebie.
Wracając do lalki chudej jak szczapa.
Teraz Barbie są tysiąca imion, kiedyś była BARBIE. Jedna, jedyna Barbie, długowłosa, marzenie każdej pulchnej i mniej pulchnej dziewczynki.
Moja została zakupiona w Pewexie. Skromna i cudna barbie hawajska, w białym kostiumie kąpielowym i pareo w kolibry. 3,5 dolara, tyle kosztowała i miała grzebyk różowy. Wzięłam ten grzebyczek śliczny do szkoły, by zachwalać przed koleżankami. Juz z nim do domu nie wróciłam. Zapodział się w jakims tornistrze i nigdy nie dowiem się, która z koleżanek miała lepkie palce.
Moja Barbie jeszcze żyje, co prawda została z pukli ograbiona i zrobiona na pazia, ale pachnie dalej, zapachem mojego dzieciństwa i ma ciuchy dziergane szydełkiem.
Relikt - zachodni luksus w hendmejdowym odzieniu z resztek włóczki.
Teraz Barbie nie jest juz taka INNA
Szczęściara! Ja się załapałam na tańszy odpowiednim Barbie - Lalkę Petrę i wszystkim posiadaczkom Barbie zawsze zazdrościłam. Chociaż po latach dobrze rozumiem dlaczego skończyło się tylko na Petrze - moja mama chyba doszła do wniosku, że mój dziwy okres pt."namiętnie maluję lalkom twarze i obcinam włosy" stanowczo trzeba przeczekać z dala od Barbie ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam Barbie, pewnie byłam za stara...
OdpowiedzUsuńPamiętam moją pierwszą Barbie, dostałam z okazji Wielkanocy... dziwny zwyczaj, ale co mnie to wtedy obchodziło?! Kochałam ją, choć nie była to ta jedyna oryginalna Barbie, a jakaś Polska Lala ;-P I to też mnie mało obeszło ;-P
OdpowiedzUsuńMiałam lalki z ZSRR, wszystkie miały białe lica, czerwone policzki i usteczka w ciup. O Barbie to na naszym podwórku nawet nikt nie słyszał:)
OdpowiedzUsuńPamiętam taki katalog, w którym były różne lalki, akcesoria, domki i plastikowe samochody. Spałam z nim marząc, że kiedyś jakieś cudeńko trafi w moje ręce. Miałam szczęście mieszkać przy granicy z Niemcami, więc mi Mikołaj na święta przytargał i Barbie i wypaśny, różowy domek. ;) Teraz gdzieś tam leżą w piwnicy... ;)
OdpowiedzUsuńPewexy nawet pachniały jakoś inaczej od tego luksusu całego...
OdpowiedzUsuńMnie też Barbie ominęła, a mojej Córce na początku też mogłam kupić jedynie co ładniejsze podróbki, ale i tak była szczęśliwa (a przynajmniej dobrze udawała)! :)
OdpowiedzUsuńmi odmówiono zakupu Barbi, do pewexu chodziłam tylko oglądać towary niestety ...
OdpowiedzUsuńTeraz wszystko jest INNE
OdpowiedzUsuńja też nie miałam Barbie ...poprostu nigdy nie była obiektem moich pragnień . Dlaczego ? No nie wiem ;-)))
OdpowiedzUsuńJak byłam mała to nawet nie miałam swiadomości istnienia tego czegos co wg mnie lalka nie jest. No moze lalka tak ale raczej nie zabawką. I wkurza mnie, ze ona nawet starzeje sie łądmnie;D
OdpowiedzUsuńnieśmiało zapytam (bo tak sobie przeglądałam stare wpisy w swoim blogu i trafiłam na pewną Twoją propozycję) czy w Nowym, 2012 roku jest szansa na wspólny wypad do kina? (zabrzmiało prawie jak zaproszenie na randkę ;))
OdpowiedzUsuńjest, a jakże...muszę sie tylko zorientowac w repertuarze Światowida i zaklepac wejściówki.
OdpowiedzUsuńtak w ogóle...to nie mogę wejśc na twojego bloga, więc żądam zaproszenia;)
Ja Barbie też nie miałam oryginalnej. Jakąś polską lalę, która swoje powinności spełniała tak samo dobrze, jak oryginał. Zresztą co za różnica skoro i tak skończyła z obciętymi włosami i nowym makijażem??? :)
OdpowiedzUsuńMagda - żądasz i masz ;)wszystko już działa. ZAPRASZAM!
OdpowiedzUsuń