Przejdź do głównej zawartości

Wycieczka fakultatywna czyli jak po drodze przechodzi ludzkie pojęcie

Życie leniwie się toczy, lecz często toczy się, powiedzmy, 50 na godzinę w nazbyt licznym, jak na mój gust towarzystwie. Lubię podróżować, z wyjątkiem wycieczek na trasie dom-praca praca-dom. Przecieram ten szlak do bólu i powinien być już gładziutki, jednak wciąż ze mną zadziera za sprawą czynnika ludzkiego, którego zmienność gwarantuje niezmiennie bogactwo doznań.
    Nie lubię. Po prostu nie lubię i już.
 Wczoraj jechałam takim autobiustem z księżniczką. To był gatunek tych piszczących księzniczek, z przypadłością nieskoordynowanych ruchów gałek ocznych, co się lubią wywracać w różne strony.
 Księżniczka była wymuskana i bardzo nowoczesna, trzymała przy uchu błyszczący gadżet do nawiązywania kontaktu z królestwem. Mówiła oczywiście baaardzo głośno i wyraźnie, żeby podróżujący plebs wiedział, co się na zamku wyprawia.
Wszyscy przekonaliśmy sie szybko, że dzieje się źle. Tylko, że emocjonujące telenowele, choćby z diamentowych pałaców się przejadły, mnie osobiście zaczęło się odbijać po kilku minutach. Jeden pan z naprzeciwka w końcu mocno beknął i wywalił co miał na wątrobie, albo mieliśmy prawie wszyscy. Jej wysokość wybaczy, ale wolelibyśmy uniknąć wtajemniczania w sekrety i rozumiemy, że życiowe ziarnko grochu daje w kość, ale niech je rozłupuje w zaciszu alkowy.
Nastąpił wielki FOCH, że król jest głuchy i ona musi z nim głośno rozmawiać i że co pana to obchodzi. Oczywiscie nie obchodziło nas nic, ale byliśmy siłą rzeczy zmuszani.
Następnie w gęstym powietrzu zawisło mnóstwo odniesień do kultury osobistej, wyczucia i taktu, przy czym ja siedziałam jak trusia, a kilku obecnych nie wytrzymało.
Skończyło się na sentencji z rózowych ust -" Proszę pana, to pan jest niekulturalny, bo gdyby pan był kulturalny, to by pan mnie TOLEROWAŁ"
 o żesz ;)
W tym momencie machnęło wiele rąk.
Cóż, 'wysoko urodzeni' w pewnych okolicznościach nie dostrzegają żadnych granic.


Komentarze

  1. odwykłam juz od takich nieszczęśliwych księżniczek, ale niestety teraz mam do czynienia z "królami szos"

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam okazję ostatnio poznać krótką historię księcia. Również rozprawiał o sprawach swego królestwa w autobusie, ale wbrew pozorom bardzo chciał tego uniknąć. To prawdopodobnie księżniczka, z drugiej strony telefonu, bardzo cisnęła na rozmowę, jak twierdził książę, o zbyt osobistych sprawach by mówić o nich w autobusie. Biorąc pod uwagę fakt że mieszkamy niedaleko, być może byłyśmy po przeciwnych stronach barykady:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

dalekosiężnik wzrokowy

Zrobiłam z blogowych wpisów mozaikę i się prawie popłakałam, a na pewno oczy się zaszkliły. Mozaiki są zdradliwe. Pochlipałam nad tymi wszystkimi blogami, co ich już nie odnajduję, co do nich zabarykadowano drzwi, co to o sobie zapomnieliśmy. Zasmuciłam się z powodu wszystkich ludzi, którzy już nie piszą, bo odeszli w zaświaty albo piszą, ale emigrowali w inne blogosfery. Zastygłam na kilka chwil podczas czytania własnych słów sprzed lat kilku. O mamo, jak dobrze, że tego bloga mam. Kawał życia, okruchy historii, tyle przetrawionych myśli. li. Wzrusz!