Przejdź do głównej zawartości

sen o taksówce i inne marzenia ściętej głowy

Przedstawienia autobusowe są iście dramatyczne, dziś byłam świadkiem.... gość wyrwał z autobusu prawie po trupie kontrolera, który go w ostatniej chwili łapnął za czapkę. Tym fantem pozostało jedynie pomachać uciekinierowi na pożegnanie .
  Nie cierpię poszturchiwanek na lini kontroler-frajer, tym razem nadmiar stresu wykiełkował na paragonie.
 Można wierszoklecić na sklepowym kwitku i w oparach spalin?


miałeś chamie czapkę z pumy, lecz wolałeś zrzec się dumy
i wyrwałeś się z potrzasku autobusu
co o brzasku wozi gapowiczów wielu
 z nadzieją że dopną celu
ty dopiąłeś, bo i pchnąłeś
kanara co ci tak głowę suszył
cóż, gdy teraz marzną uszy


Kiedy byłam mała, nieco starsza, a nawet nastolatką będąc, kiedy obca mi była tzw. konieczność i przymus, lubiłam grudzień. Nie mogłam się doczekać ubierania choinki, przewracałam mieszkanie do góry nogami w poszukiwaniu ukrytych prezentów, podjadałam pierniki z miski na szafie, pisałam w pamiętniku o śniegu i chodziłam na roraty...yyy, blef, nie chodziłam. W każdym bądź razie oczekiwałam świąt w rosnącym podnieceniu i dysponując szmatą czasu hopsałam od sklepiku do straganu kompletując podarunki.
 Teraz grudzień mnie przerasta, czuję się jak zakalec, jak karp, jak kapusta z grochem i suche igły pod choinką.
Teraz doceniam moją mamę i jej cyrkowe stanie na rzęsach, by to wszystko ogarnąć i podsumować najlepszą zupą grzybową na planecie Ziemi.
Mama to najlepszy prezent na święta, niech mój syn o tym pamięta.
Tym częstochowskim rymem kończę...
i przypominam, że

jeszcze tylko trzy tygodnie...



Komentarze

  1. coraz bliżej święta, coraz bliżej święta...a świąteczna mama to faktycznie skarb nad skarby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy tygodnie to cholernie mało... Ech!

    OdpowiedzUsuń
  3. ogólnie, od kiedy sama jestem mamą, mam wrażenie, że wcześniej przez lata oczy miałam zmrużone i niby widziałam, jaki to skarb ta moja mama, a jednak trochę krótkowzroczna byłam. teraz to tylko niemy zachwyt i własna niemoc często. ale co tam, dam radę :) trzy tygodnie! damy radę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz już mnie. Ja tam uważam, że pierogi mojej mamy są najwspanialsze na świecie ! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...