Przejdź do głównej zawartości

cie chorooba...

Mam bardzo dużo czasu, całe życie wręcz. Czas jednak oddaję pracy. Praca praca praca...po powrocie do domu, padam padam padammmm....czyli walc konającego, tudzież obowiązkowa samba w kuchni i coraz rzadziej rumba w sypialni.
 Dziecko chore 3 tygodnie już. Trzy tygodnie dziwnego drapania w gardle bez jakichkolwiek zmian osłuchowych (się to fachowo nazywa) Od dzisiaj antybiotyk, kurka wodna! Pierwszy antybiotyk w jego pięcioletnim życiu. Jesli nie przejdzie, to wizyta u alergologa murowana. Tylko na co ten przedszkolak może mieć uczulenie. Już wiem!! Na przedszkole! Ostatnio się zwierzył, że lubi tak kaszleć bo nie musi chodzić do przedszkola, wot i probliema. Igor od zawsze opierał się przymusowi życia w stadzie równolatków, więc jak poradzi sobie z obowiązkową frekwencją w szkole?
z dziś:
lekarka - Umiesz połykac tabletki? Trzeba je popijać herbatką, soczkiem...
Igo- Tak, tak, w ogóle to lubię popijać. Popijam sokiem jabłkowym, herbatą i...kompostem.
matka w brech, a lekarka z powaga - kompostem się użyźnia ziemię w doniczkach, wiesz?
 No co też nie powie;)

Komentarze

  1. U nas też jest z młodym problem - kaszle jak stary astmatyk, a lekarka mówi - "Osłuchowo czysty."

    I co? Może alergia na pierze, bo śpi pod pierzyną tradycyjną?

    Nie gorączkuje, nie ma kataru?

    Tajemnica jakaś.

    Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  2. To po ki diabel ten antybiotyk? Niech wyjedzie do Rabki na 3 miesiace. Pomaga!

    OdpowiedzUsuń
  3. Antybiotyki - biedak. Miejmy nadzieje, że mu szybko przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To Ci Pani doktor powiedziała, co wiedziała

    Igorek - bosski

    a może jednak alergia, a rzeczywiście Rabka lub Świeradów Zdrój jak ulał...

    OdpowiedzUsuń
  5. Popatrz jaki ten Syn ma spryt!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...