Przejdź do głównej zawartości

młoda kobieta i MOŻE

Jak długo jesteś w stanie wytrzymać samotność?

Kiedy jestem sama, fizycznie, jestem wolna - robię co chcę, nie robię czego nie chcę. Jednak dlatego, że nadal żyją we mnie rzeczy zdarzenia ludzie, nie jestem samotna. Bycie samemu jest znośne, to nie to samo, co bycie samotnym.
Kiedy jesteś sam, ale nie samotny, jestes w stanie zmierzyć sie z najtrudniejszym.
Najtrudniej zaś poznać samego siebie


Natasza Caban jest na dobrej drodze



Komentarze

  1. ;) bo tak to jest, potrzebuje samotności... i portów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam byc sama:) Jestem szczesliwa w moim malzenstwie tylko dlatego, ze dajemy sobie nawzajem wystarczajaco duzo przestrzeni. Jeszcze lepiej byloby, gdyby Wspanialy musial czasem gdzies wyjechac, ale to juz chyba pozostanie w strefie marzen;) On sie nie lubi ze mna rozstawac, ja nie mialabym nic przeciwko;)
    Nigdy nie jestem samotna i bardzo lubie swoje wlasne towarzystwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się - najtrudniej poznać samego siebie, zwłaszcza teraz, kiedy każdy ma tak mało czasu, bo ciągle za czymś goni, czegoś szuka, aż w końcu dochodzi do tego, że nie ma nawet do swojej dyspozycji pół godziny w ciągu dnia, by poczytać książkę.

    Taka samotność raz na jakiś czas to bardzo dobre doświadczenie - wreszcie możemy się skupić na tym, co sami chcemy i do czego dążymy, a nie na tym, czego świat oraz inni oczekują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslę, że ludzie za czymś goniąc, czegoś szukając, tak naprawdę próbuja dogonić siebie, odnaleźć siebie.
      Problem tkwi w tym, że szukanie siebie poza sobą jest złudną otoczka prawdziwego życia, bo sprowadza sie zwykle do tego co napisałaś - skupianiu się na tym czego inni oczekują.

      Usuń
  4. dotykasz znowu wnętrza mojej głowy :) lubię być sama. zwłaszcza kiedy On wyjeżdża. wtedy chyba najbardziej. i tęsknie. i lubię ten stan. czasem sobie tylko myślę, że moje pławienie się we własnej samotności zamyka mi drzwi do innych ludzi, a to chyba niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  5. byc może chwilowo zamyka, ale nie zatrzaskuje na zawsze, prawda?:)
    W moim przypadku wygląda to tak, ze jestem atrakcyjna towarzysko max 2-3 dni potem jakby sie wyczerpuję, milknę i mam ochotę uciec do lasu by się zresetować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam bardzo mocno, chociaż gdybym była wytrawną żeglarką pewnie częściej wybierałabym się w samotne rejsy, bo wytrzymać w samotności mogę i to długo.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooooo ja mam ochotę też mieć taką swoją pustelnię ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam te chwile kiedy moge pobyc smotnie sama ze soba... coz, powiem nieskromnie: lubie siebie w tym sam na sam!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  9. Też lubię być czasami sama :) Myślę, że to chwila wytchnienia dla każdego komu nie doskwiera samotność.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wytrzymałam dwa i pół roku samotności. Cenne doświadczenie, którego nie polecam jednak nikomu. Zwłaszcza temu, co nie chce stanąć oko w oko z demonami. Bycie ze sobą sam na sam to inna bajka. Nawet fajna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. samotność nie jest zla, można się do niej przyzwyczaić, można ją nawet pokochać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam być sama ale nauczyłam się tego z czasem. Kiedyś panicznie bałam się być sama, a teraz czekam na to z ustęsknieniem. Myśli się wtedy układają, i można posłuchać co nam w duszy gra:)

    OdpowiedzUsuń
  13. dla mnie samotność to trauma z dzieciństwa, ja sama zawsze w wielkim domu po śmierci mamy...czy wyleczyłam się z potrzeby bycia zawsze z kimś? podleczona jestem przez dzieci, ale gdy zostajemy w trójkę bez męża nie śpię całą noc, czuwam jak w dzieciństwie...ale nauczyłam się doceniać wolność w związku, samotne chodzenie do kina, wieczorne spacery z psem, inne filmy w różnych pokojach, kiedyś byłby to dla mnie nie do przeżycia...buziaki Basia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...