Doznania z całowania mężczyzny zapuszczajacego brodę mozna podzielić na etapy. (człowiek to sie ciągle uczy;)
Etap pierwszy - tarka - subiektywnie najboleśniejsze i najdotkliwsze stadium wykluwania, którego efektem sa zaorane na czerwono policzki ofiarnej żony . Etap drugi, od około 4-ego dnia - żniwa...bo można to porównać do chodzenia, czy też czołgania się po świeżo skoszonej łące ( porównanie do dobroczynnej akupunktury pomaga przetrwać) Poziom trzeci (ok 1,5 - 2 tyg.) - modrzewiowy lasek. Miluśko:) Igiełki są, ale ich miękkość łaskocze, no i można buszowac bez końca;)
Etap czwarty, obecny, zczyna budzić moje obawy, bo to krzyżówka modrzewia z sosną.
Jestem wybredna i trudno mi zaakceptowac niedoskonałości. Idea brody doskonałej jest bardzo złożona, gdyż trzeba tu wyróżnić perspektywę damską i męską (choć idea jest wolna od płci zapewne) Platon miałby tak prozaiczną rzecz w głebokim poważaniu, a przecież to codzienne doświadczenia tworzą rzeczywistość. (Idea idei u Househusbenda ciekawie opisana i porównana:)
Cofanie sie o poziom niżej czyli strzyżenie, możliwe jest pewnie na wyższych pułapach (8 -9 około ) ale widmo skoszonej łąki krwawo majaczy.
Na razie czekam i badam pole.
Nie powiem, wizualnie mi mąż bardzo przypasował z tym zarostem. Tak zapuszczać to się może, choć męskie lobby znajomych (to ciekawostka) naciska na maszynkę;)
Przede mną sterta prania. Czas zakręcić bębnem.
Etap pierwszy - tarka - subiektywnie najboleśniejsze i najdotkliwsze stadium wykluwania, którego efektem sa zaorane na czerwono policzki ofiarnej żony . Etap drugi, od około 4-ego dnia - żniwa...bo można to porównać do chodzenia, czy też czołgania się po świeżo skoszonej łące ( porównanie do dobroczynnej akupunktury pomaga przetrwać) Poziom trzeci (ok 1,5 - 2 tyg.) - modrzewiowy lasek. Miluśko:) Igiełki są, ale ich miękkość łaskocze, no i można buszowac bez końca;)
Etap czwarty, obecny, zczyna budzić moje obawy, bo to krzyżówka modrzewia z sosną.
Jestem wybredna i trudno mi zaakceptowac niedoskonałości. Idea brody doskonałej jest bardzo złożona, gdyż trzeba tu wyróżnić perspektywę damską i męską (choć idea jest wolna od płci zapewne) Platon miałby tak prozaiczną rzecz w głebokim poważaniu, a przecież to codzienne doświadczenia tworzą rzeczywistość. (Idea idei u Househusbenda ciekawie opisana i porównana:)
Cofanie sie o poziom niżej czyli strzyżenie, możliwe jest pewnie na wyższych pułapach (8 -9 około ) ale widmo skoszonej łąki krwawo majaczy.
Na razie czekam i badam pole.
Nie powiem, wizualnie mi mąż bardzo przypasował z tym zarostem. Tak zapuszczać to się może, choć męskie lobby znajomych (to ciekawostka) naciska na maszynkę;)
Przede mną sterta prania. Czas zakręcić bębnem.
Hehe :))) A ja zarost bardzo u Mężczyzny lubię: wizualnie i... dotykowo.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, uśmiałam się z rana :)
Ale się uśmiałam, ja takiego doświadczenia nie miałam, u mnie zawsze etap 3, bądż czwarty. Mój mąż od zawsze brodę posiada. Z uśmiechem na twarzy pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa zapuszczam. Ciekawy jestem, kiedy w końcu Żona to zauważy i zapyta:
OdpowiedzUsuń"Kiedy Ty się w końcu ogolisz?! Wyglądasz jak dziad!"
Dłuższej ni 5-cio dniowa nie praktykowałam. Nie jestem w temacie;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie meskie brody, oczywiscie z wyjatkiem pierwszego etapu:))) Owczesny mial brode od zawsze, Wspanialy nie bardzo ma co zapuscic;) a pewnie i glupio by wygladal... chociaz czy on wyglada madrze?
OdpowiedzUsuńMusze to rozwazyc:))
Czyli nie zgolił... Ech :)
OdpowiedzUsuń:DDD
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa się w wakacje dohodowałem tak ze 2/3 tego, co ma Platon na Twojej ilustracji. Kilka miesięcy zapuszczania, wyszło coś jak Rumcajs. Żonie się podobało.
OdpowiedzUsuńNie bardzo widzę ten czwarty etap prawdę mówiąc... W każdym razie ja o trzy pierwsze nie zahaczam, więc mojego Kochania łąki i tarki nie dotyczą.
Mam jeszcze anegdotę z brodą:
zapuszczałem swoją od zawsze, czyli od kiedy cosik tam wykiełkowało. Jakoś tak mi się wydawało, że poważniej się wygląda i w ogóle z klimatem. Może, podświadomie, że - skoro poważniej, to i - mądrzej. Zbiła mnie z pantałyku, i ze dwóch jeszcze czy trzech kolegów pani nasza od łaciny na pierwszych zajęciach, kiedy zaczęliśmy dobitnie przejawiać naszą ignorancję w temacie klasycznej filologii. Pani na nas z politowaniem popatrzyła i mówi:Barba non facit philosophum. My szybko do słowniczka, a tam, że broda nas nie czyni filozofami.
Miałem ochotę wygłosić ripostę, ale nie byłaby ona pewnie ani szybka, ani gramatyczna...
dziękuje pięknie : ) i będę zaglądać : )
OdpowiedzUsuńmój Jakub (póki co jeszcze nie mąż) też podejmował takie próby, ale kończyły się fiaskiem - w sumie na szczęście, bo jemu akurat niezbyt do twarzy.
a maszynki do golenia uwielbia mój kot ( najfajniej jest wrzucać je do wanny i popychać w kierunku korka..), Jakub niestety czasem o nich zapomina. Jestem najgłośniejszą przypominajką : )
pozdrawiam i miłego dnia :)
Mojemu zakaz wydałam już dawno. Zaraz po ślubie. Podrażnienia spowodowane wieczornym odrostem były nie do zniesienia. Teraz raz na trzy -cztery miesiące pozwalam na ogolenie w celu odświeżenia zarostu... ale wtedy jest szlaban na czułości wszelakie. Natomiast fryzjer odwiedzany jest co 3 tygodnie żeby ino przystrzyc :) wole stanowczo to buszowanie :)
OdpowiedzUsuń