Przejdź do głównej zawartości

wynurzenia

 Gdy najdzie mnie ochota na pisanie w wannie to z niej nosa nie wyściubiam. No i naszła mnie niedawno, więc wołam znad piany do L.  Tu następuje chwilowe zatrzymanie i szybki rachunek, ile słów powinno paść i jakich?

- Podałbyś mi proszę zeszyt co leży w prawym górnym kwadracie regału w sypialni. Ma szary brzeg, a z przodu jest Marylin Monroe

Mija minuta i wchodzi. Z zeszytem! I z długopisem!! Wow. Tylko, że ten długopis akurat jest felerny i pisze pięć sekund max, kontynuuję więc...

- A przyniósł byś inny, ten to wyrzuć. Na regale przy łóżku, na drugiej półce od dołu, jest niebieski kubek i w nim długopisy. Weź ten czarny w różowe ciapki.

 Czekam chwilkę i ...mogę sobie pogratulować 

Latami dojrzewałam do konkluzji, że w rozmowie z mężczyzną, perfekcyjne wyrażanie się skraca drogę o połowę. Przestałam być drobiazgowa, stałam się dokładniejsza. Nie mogłam już patrzeć na przykurcz nóg, podpór rąk i nieruchome spojrzenie do wnętrza kuchennej szafki w poszukiwaniu cukru czy puszki śledzi (whatever) i słyszeć, że nie ma. Zaczęłam nakierowywać. Opłacało się, dostaję (dostaje) co chcę, a przy okazji wyrzucam z siebie nadmiar słów.

Bo podobno kobiety muszą wyrzucić ich z siebie ponad 3000 dziennie!

Kiedy tak podszczypuję bródkę i mrużę oczy, dochodzę do wniosku, że w takich codziennych sytuacjach wskrzeszam właściwie swojego animusa. To te energetyczne pierwiastki, które przekształcają mnie na moment w faceta. Jakoś tak ;) Ogólnie jestem rozlazła więc męsko kojarzy mi się zwięzły komunikat. Niewiele we mnie tego animusa, na oko jakieś 20 % i głównie się uaktywnia gdy chcę, żeby natychmiastprzestałwalićwklawiaturęirozpierdzielaćterobotybomisięmózglasujeizarazwykituję... Jest to dramatyczna, ale szybka piłka - niestety-stety w tych teatralnych okolicznościach u L. włącza się cała rezerwa animy i robi się uległy i miękki jak kaczuszka. 

Pewnie dlatego nie mamy cichych dni i thanks god, bo bym się udławiła :P

 Tak że ten

Ciekawe jak się mają wasz animus i anima ;) 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

filozofka noworoczna

Witam siebie na polanie myśli!  Ostatnio te myśli nie są  zbyt zuchwałe i odkrywcze. 
Wczoraj miałam niespokojny wieczór z kołtunem niespokojnych myśli. Czuję się przez nie splątana, a przez szczeliny ulatuje siła, energia i spokój. Zaczynam szukać tej siły i spokoju poza sobą i znajduję mentalną sukienkę w kolorze krwi. Znajduję tez splatane gałęzie, drzewa, skały i piach. Czasami, żeby odnaleźć w sobie lepsze miejsce, muszę podążyć czyimś śladem. Ścieżek jest wiele, to może być, zwyczajnie, piosenka. z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy czują się podobnie i potrzebują podobnego lekarstwa.