Tak sobie myślę, że w dobie pandemicznej nie trzeba od razu zalewać bałtyckich plaż niczym morskie bałwany, choć rozumiem tęsknotę, bo morze nasze kocham miłością nieczystą. W poszukiwaniu wrażeń i wakacyjnej destynacji pomogła mi jednak youtubowa rozmowa o miejscach mocy. Przypomniała, że jeden z kanałów energetycznych ziemi wynurza się dokładnie spod Łysej Góry, choć trochę go zaczopował klasztor. Zamajaczyła przed oczami wizja rejonów nieodległych i tajemniczych - Góry Świętokrzyskie - trzeba było pojechać i sprawdzić na własne oczy. Zanim jednak auto wtoczyło się na Łysą, zwiedziliśmy bystrym okiem i umysłem kilka ciekawych miejsc. Między innymi Osadę Neolityczną w Kopcu W Kopcu dali czadu wizualnie i merytorycznie. Takich przewodników-pasjonatów dawno nie słuchałam. Niestety nie posiadam umiejętności odtwarzania wiedzy co do joty, ale zapamiętałam, że bracia nasi neolityczni baaardzo mieli pod górkę. Kobieta dożywała góra 35, a mężczyzna 46 lat. Głód! Głód był ich największym