Przejdź do głównej zawartości

Pani sytuacji

Uczyniłam swoje życie filmem - rzekła aktorka ze spalonego teatru i przyczerniła brwi węglem.

     Seriale mogą być inspirujące, albo inaczej, jak się nimi przesiąknie (od uporczywego oglądania) istnieje ryzyko nabycia pewnych cech bohatera, albo iluzja, że się je posiadło.
Lubie patrzeć jak ludzką psychikę rozszyfrowuje  Patrick Jane. Patrik w filmie gra rolę mentalisty,
 w przyblizeniu osoby o niezwykłej przenikliwości umysłu.W słowniku tego pojęcia nie znalazłam, ale specjalisci ds. przeswietlania cudzych mysli ponoć istnieją. Podobno można się tego nauczyć, tylko trzeba posiedzieć setki godzin w psychologii, zaczytywać z przyjemnośią w mowie ciała, wpływie na innych itp. Biblioteka na temat jest obszerna, znalazłam jeden przykład o tutaj  i może jeszcze tu . Z gruntu jednak wiem, że lepiej się takim urodzić (np jak bohater - w cyrku he he) albo ćwiczyć od małego na kolegach z podwórka.
 "Mentalista"ponad to, że jest serialem ciekawym, który się ogląda z przyjemnością,  jest też taką bajką Ezopa, bo uwrażliwia i  delikatnie wybudza intuicję. Sprawia, że chce się patrzeć uważniej i dostrzegać więcej subtelnych sygnałów z otoczenia i stawać się 'myśloczytaczem'.
 Tak się dziwnie splotło, że oglądając ten serial stałam się ofiarą drobnego donosicielstwa i nieżyczliwości w pracy, co mnie nieco rozchwiało.
Dotąd kroczyłam utartą ścieżka ufności w brak złych zamiarów ze strony ludzkości...sesese...Kłamstwo przez duże Kł-y.
Wiem, że niektórzy ludzie nie popuszczą, tak silny mają zwieracz, a dodatkowo parcie na chlew i podkładanie świnek, tudzież od piaskownicy wdrażają się w kopanie dołków i tunelów.  Myślałam jednak, że mnie to nie dotyczy, że zostanie mi odpuszczone jako i ja innym odpuszczam. Komu by się chciało? a jednak.
Podpatrywanie Patrika J. w akcji sprawiło, że moja złość (na kreta w pracy) podbarwiła się chytrym uśmieszkiem. Emocje z lekka opadły, więc nie wnikam w szczegóły zdarzenia, idę dalej.



Komentarze

  1. O, fajnie, na pewno sprawdzę. Właśnie poszukujemy jakiegoś nowego ulubieńca. Tak się od Gry o Tron wciągnęliśmy, że parę kolubryn mamy już na koncie (House of Cards i Breaking Bed, z bardziej "niszowych Luther, był też i True Detective ale raczej z rozpędu obejrzany; ja szaleję na punkcie Suits właściwie nie wiem czemu, no i ostatnio nie mając co oglądać wzięliśmy się za Wirus (The strain) ale po obiecującym początku słabizna...).
    Krótko mówiąc, sprawdzimy ;-) A o niemile zaskakujących emocjach też się ostatnio przekonałam niestety... Stwierdziłam u siebie kompletny brak psychicznej odporności na biurokratyczną obojętność :-)) A myślałam, że jestem taka 'cool', ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak intrygująco napisałaś, że koniecznie sprawdzę... uwrażliwianie - tego nigdy dość!
    Utarte ścieżki ufności i u mnie - tym bardziej boli, kiedy podobne rzeczy mają miejsce.
    Pozdrawiam jesiennym zaczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem jakoś na półmetku pierwszego sezonu. Co jest wynikiem całkiem niezłym, biorąc pod uwagę fakt, że zaczęłam chyba przedwczoraj :P No ale musiałam skończyć narzutę, a Patric to całkiem miłe towarzystwo ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rzecz o zaufaniu w połączeniu ( czyli) nie musisz się tego uczyć w szkole, doświadczenie jest nauką powszednią.

karmienie duszy

  Wolę karmić duszę na łonie przyrody niż w świątynnych murach i jest mi z tego powodu niezwykle lekko.  Dokarmianie zwykle odbywa się na aluminiowych rumakach z wiatrem we włosach. Wieki temu popędzalibyśmy pewnie koniki po stepie, dziś sunęliśmy nadwiślańska trasą rowerową z Gorzowa do Okleśnej. Spory odcinek, bo 60 km tam i z powrotem, ale bardzo urokliwy i po płaskim :) W moim przypadku nigdy nie jest od do, bo we krwi mam kluczenie.  Tyle ciekawych miejsc po drodze. Dziwne strachy na wróble i inne ptasiory ubrane w białe kitle, albo pomarańczowe kapoki. Rzeczne zaułki, meandry, brzydkie kaczątka tuż przed transformacją, i te pozytywne kolory słoneczników, kukurydzy i różnej maści ziół. Cudnie!   Kiedy mijaliśmy rowerzystów bijących życiowe rekordy miałam ochotę napisać na asfalcie " Poczuj jak pachnie teraz powietrze". Ale co kto lubi...        

odchwaszczanie doraźne, bez widoków dalekosieżnych

Uschło blogowe poletko. Trzeba sie przedzierać przez chaszcze czasu i zapomnianych dni. Tydzień za tygodniem leci ciurkiem, przystaje tylko wtedy kiedy dopada mnie myśl o tej ciągłej zmianie wszechrzeczy, o ustawicznym przekształcaniu krajobrazu życia. Jejku, jaki patos.  Igor sie zpierwszoklasił. Na razie leniwie, bez napinki, aczkolwiek matematykę już uznał za ulubioną, a religie i w-f ulokował na szarym końcu. Szkoła dotychczas nie przysparza kłopotów, co inne tak. Tata mój mizernieje już półtora miesiąca w szpitalu. Ciężka sprawa, właściwie w tych okolicach moje serce najszybciej bije, a sen nie przychodzi na dobranoc. Namacalny obraz przemijania w ciele bliskiego człowieka, który dysponując godzinami bezczynnego czasu  zaczął liczyć myśli i spostrzeżenia (więc jednak czynność istnieje  - kartezjańska) Ostanio przez telefon powiedział mi, że na świecie panuje równowaga. Zgodziłam sie  z nim, ale nie przestudNiowałam tematu. Przestudniować problem znaczy go zgłę...