Kot tysiąca imion w końcu został ochrzczony. Ania Mucha ponoć czekała miesiąc z nadaniem imienia synowi, a u nas kwestia wyklarowała się ot, w dziesięć dni. W czekaniu i obserwowaniu jest metoda. Przedstawiałam Wam kota Sama, który ostatecznie ewoluował w króla Juliana ze względów porównawczych. Gdyby ktoś nie wiedział kto zacz, odsyłam do pingwinów z Madagaskaru. Tak, że Julek pałęta się między nogami szczególnie w kierunku lodówki (it's the best), a odkąd poleruje sierścią łydki, budzę się rano z zatkanym nosem, czasem skóra zaswędzi, oczy zapieką ..ale nic to.. Ogólnie sytuacja jest rozwojowa i jestem na etapie autosugestii, że kto jak kto, ale JA na pewno nie mam alergii. Koci luz mi odpowiada. Jeśli chodzi o inne odpowiadanie, np. werbalne, to Julian nie miauczy tylko grucha jak dziecko, za to ochoczo włącza wentylator (jak mówi mój synek) i tworzy się niezła klima. Głaskanie, leżenie na kolanach, obok kolan, tulenie do karku, wywołuje napad wibracji na niespotykaną skalę....