Czytając blogi po angielsku pisane, nawet sporo rozumiem i jeszcze nie trafiłam (może mało zagraniczna jestem) na bloga malkontenta. Tam zawsze, albo w przeważającej części wszyscy są happy, wklejają tęczowe zdjęcia, superaśne linki. Raczej nikt nie wnika w swoje stany emocjonalne, nie kontempluje deszczu w trzydziestu wersach, ewentualnie wklei tego deszczu zdjęcie jak z bajki.
Albo mi się wydaje, że Polacy są bardziej z krwi i kości, albo nie przywykłam do permanentnego zachwytu nad życiem podpartego gotowym tutorialem np. robimy czaderską imprezkę dla dzieciaczków, nakładamy im na łebki filuterne kapelutki i pstrykamy focie.
Może być tak, że przypadkowo trafiam na gotowce szczęścia, bo za tą granicą zachodnią pewnie też miewają w sąsiedztwie z górami radości, doliny smutku, ale, czy mi się tylko wydaje - nie lubią o tym pisać, nie potrzebują?
W sumie po co, a z drugiej strony, czy te doliny nie są prawdziwsze?
My to się przynajmniej nie boimy, wychylamy z własnych dołków.
Skądinąd odnajduję w tym wszystkim wyważona kładkę, którą sobie tuptam, w jednym ręku ciasteczko, w drugiej mocna herbata. Mnogość tego wszystkiego powala na kolana, oczy nie nadążają, trzeba się skupić by dotknąć znaczenia słów...a będzie tego więcej i więcej.
Albo mi się wydaje, że Polacy są bardziej z krwi i kości, albo nie przywykłam do permanentnego zachwytu nad życiem podpartego gotowym tutorialem np. robimy czaderską imprezkę dla dzieciaczków, nakładamy im na łebki filuterne kapelutki i pstrykamy focie.
Może być tak, że przypadkowo trafiam na gotowce szczęścia, bo za tą granicą zachodnią pewnie też miewają w sąsiedztwie z górami radości, doliny smutku, ale, czy mi się tylko wydaje - nie lubią o tym pisać, nie potrzebują?
W sumie po co, a z drugiej strony, czy te doliny nie są prawdziwsze?
My to się przynajmniej nie boimy, wychylamy z własnych dołków.
Skądinąd odnajduję w tym wszystkim wyważona kładkę, którą sobie tuptam, w jednym ręku ciasteczko, w drugiej mocna herbata. Mnogość tego wszystkiego powala na kolana, oczy nie nadążają, trzeba się skupić by dotknąć znaczenia słów...a będzie tego więcej i więcej.
Nawet nie wiesz jak często sama o tym myślałam. Nie wiem jeszcze z czego to wynika, ale po dłuższym czasie obserwowania danego bloga - i gdy tak już jest pluszowo, lukrowanie, to zaczyna mnie on męczyć - wiem, może to moja wina i mój punkt widzenia, ale z czasem takie słodzenie przestaje być dla mnie wiarygodne. Niemniej życzę, jeśli jednak oni są tacy happy w istocie - by pozostali takimi! :) Ja tymczasem świat widzę w wielu odcieniach szarości - a tęczę uczę się dostrzegać, gdy tylko mogę :)
OdpowiedzUsuńniech pozostaną...niech każdy pozostanie hmmm...w zgodzie ze sobą, byle by nam dobrze było:)
UsuńOd cukru na okrągło robi się po pewnym czasie niedobrze :-)))
OdpowiedzUsuńdlatego uważam ostatnio z krówkami, tym bardziej ze zbliża się czas makówek i innych delicjozów:)
UsuńCzasem to po prostu zmęczenie tym, że nie możemy się identyfikować. Mnie z kolei męczą blogi narzekalskie. Niby swojskie to takie, ale gdy ktoś ze swoich ciężkich przemyśleń po raz 77 robi przydługie, artystowskie haiku ... hm ... jedna dziewczyna pięknie pisze o byciu kobietą i że znowu "jak tu się nie przyzwyczajać" i "jak nie popaść z miłości w rutynę" ... ale, obserwując ją przez pół roku zaczęłam sobie myśleć "kobieto, nudzisz się, bo jesteś nudna". Hm ...
OdpowiedzUsuńtak tak, tu najpewniej chodzi o identyfikację:)
UsuńTo moze ja wyjasnie jak to wyglada od mojej strony, osoby piszacej zagranicznego, pozytywnego bloga:)))
OdpowiedzUsuńJak mam problem to czy ktos mi pomoze? Nie, wiec po cholere mam o tym pisac?
Chyba tylko po to zeby sie wszyscy nade mna uzalali i mi radzili.
Uzalania sie nad soba nie cierpie, bo to nie tylko w niczym nie pomaga, ale jest dodatkowo cholernie dolujace, a jak mam problem to juz jestem w dolku, czy mam kopac dalej?
Porad tez nie znosze, bo w wiekszosci sa nieprzydatne:))) No i jak potrzebuje porady to o nia wyraznie poprosze.
Stardust, w moim przekonaniu całkowicie nie wpasowujesz się w żadną szufladkę no i nigdy nie identyfikowałam twojego pisania z jakimś lukrem, absolutnie:)
UsuńTy po prostu JESTEŚ:)
Ja rozumiem, ze to nie bylo o mnie czy o moim blogu, tylko tak ogolnie. Ale przemyslalam i chcialam troche wyjasnic jak ja to rozumiem, chociaz pewnie jak zawsze, mi nie wyszlo:)))
UsuńBuziam:*
no wiem, tylko chciałam coś dodać od siebie i to mi przyszło do głowy w potrzebie dialogu;)
OdpowiedzUsuńJa w takim razie nie mogę nie polecić fantastycznego, pięknie obfotografowanego, a jednocześnie nie uciekającego od prawdziwych tematów bloga http://ashleyannphotography.com/blog/. Mój ulubiony...
OdpowiedzUsuń