Przejdź do głównej zawartości

przypowieść

Dwóch mnichów zen, Tanzan i Ekido, szli wiejska drogą, która po obfitych deszczach stała się bardzo błotnista i grząska. Mijając jakąś wioskę, spotkali młodą kobietę, która usiłowała przejść na drugą stronę drogi, ale wzdrygała się, bo błoto pochlapałoby jej jedwabne kimono. Tanzan wziął kobietę na ręce i przeniósł.
 Mnisi szli dalej w milczeniu.
Po pięciu godzinach, gdy zbliżali się już do świątyni w której mieszkali, Eikido nie mógł już dłużej wytrzymać i spytał kompana: "Dlaczego niosłeś tamtą dziewczynę? My mnisi nie robimy takich rzeczy".
"Postawiłem ja na ziemi pięć godzin temu - odparł Tanzan - a ty nadal ją dźwigasz?".

Jak często nie potrafimy pożegnać się z sytuacją z przeszłości, gromadzimy w sobie balast, który utrudnia dalszą drogę?
Pięknie byłoby nauczyć się nie ożywiać w umyśle przeterminowanych urazów, wrogości, żalów.
 Zamiast kręcić w kółko ten sam mentalny film, odnaleźć się i trwać w chwili teraźniejszej.
 Życzę Każdemu:)

Komentarze

  1. Dotykasz jednego z najistotniejszych problemów. Moim zdaniem trzeba niesamowitej pracy nad sobą, by nie żyć przeszłością i przyszłością, ale teraźniejszością. Powątpiewam nawet czy jest to do końca możliwe. Można chyba wg mnie mówić jedynie o zepchnięciu przyszłości i przeszłości w kąt. Ale człowiek to nie zwierzę, od czegoś ma mózg i pole choćby na życie tym co już było też odgrywa istotną rolę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, wspomnienia są skarbem. Chodzi o zadawnione urazy, żale (jak napisałam), by ich nie karmić, pozwolić odejść. Czasem to trudne, ale do przepracowania:)

    Zwierzę nieraz bywa po stokroć szczęśliwsze niż my 'myśliwi' :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie z Toba, mile wspomnienia mozna, a nawet nalezy pielegnowac. Natomiast rozpamietywanie urazow i zalow prowadzi tylko do zgorzknienia rozpamietujacego, niestety:) A pozbyc sie tego mozna, wystarczy, ze jak taka mysl przyjdzie do glowy, dostrzec ja i poprosic zeby sobie poszla.
    Wszystko co sie wydarzylo nawet minute temu jest juz poza zasiegiem naszego "naprawiania" wiec po co to rozpamietywac?

    OdpowiedzUsuń
  4. Stardust :) mamy za sobą podobne lektury. Juz kiedys to wyszło na jaw przy okazji 'Potęgi Teraźniejszości. W dalszym ciągu zaczytuję sie w E Tolle i rewelacynie mi z tym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam E. Tolle:) Lektury jego ksiazek, to chyba najlepsze co w zyciu zrobilam dla siebie:)

      Usuń
  5. Dużo czasu mi zabrało żeby nauczyć się iść bez zbędnego bagażu. Faktycznie ciężkie torby pełne "a gdybym wtedy/a może powinnam powiedzieć/dlaczego tak zrobiła" obijały mi się o kostki, zreszta nie tylko mnie bo niosąc je przy okazji waliłam po kostkach innych. Kładłam się do łózka i grzebałam w bagażu wyciągając stare, potargane rajstopy, brudny golf, bluzkę niepierwszej świeżości i zasmarkana chusteczkę. I w tym bałaganie kompletnie nie mogłam usnąć...skupiałam się na tym czy przeprać kołnierzyk, czy golf jeszcze się nadaje do użytku, i czy może jednak zacerować rajstopy albo przerobic je na majtki ściągające? Od kilku lat kłade się do łózka, zamykam oczy i zasypiam w ciągu 5 minut, łatwiej maszerować z plecakiem marzeń i dobrych myśli. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

filozofka noworoczna

Witam siebie na polanie myśli!  Ostatnio te myśli nie są  zbyt zuchwałe i odkrywcze. 
Wczoraj miałam niespokojny wieczór z kołtunem niespokojnych myśli. Czuję się przez nie splątana, a przez szczeliny ulatuje siła, energia i spokój. Zaczynam szukać tej siły i spokoju poza sobą i znajduję mentalną sukienkę w kolorze krwi. Znajduję tez splatane gałęzie, drzewa, skały i piach. Czasami, żeby odnaleźć w sobie lepsze miejsce, muszę podążyć czyimś śladem. Ścieżek jest wiele, to może być, zwyczajnie, piosenka. z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy czują się podobnie i potrzebują podobnego lekarstwa.