Przejdź do głównej zawartości

stara dobra Barbie

Apropo's stanu wojennego w audycji 'Tranzytem do niebytu' w radiu Roxy, Nosowska przeczytała wspominkowego maila od słuchaczki...o Barbie...  (audycja o smaczkach i niestrawnościach PRL-u)
 Dość dobrze pamiętam ten specyficzny, surowy klimat sklepów 'społem' i soczystość pewexowskich wnętrz. Moja śp babcia miała przyjaciółkę w NRF-ie, która słała czasem dolary, więc odbywaliśmy okresowe pielgrzymki do pewexu po snickersy i nutellę. Rarytasy! W naszej rodzinie miała miejsce 'łyżeczkowa' dystrybucja kremu orzechowego. Przydział zlizywaliśmy, bo szkoda było smarować takie delicje na chlebie.

 Wracając do lalki chudej jak szczapa.
 Teraz Barbie są tysiąca imion, kiedyś była BARBIE. Jedna, jedyna Barbie, długowłosa, marzenie każdej pulchnej i mniej pulchnej dziewczynki.
Moja została zakupiona w Pewexie. Skromna i cudna barbie hawajska, w białym kostiumie kąpielowym i pareo w kolibry.  3,5 dolara, tyle kosztowała i miała grzebyk różowy. Wzięłam ten grzebyczek śliczny do szkoły, by zachwalać przed koleżankami. Juz z nim do domu nie wróciłam. Zapodział się w jakims tornistrze i nigdy nie dowiem się, która z koleżanek miała lepkie palce.
Moja Barbie jeszcze żyje, co prawda została z pukli ograbiona i zrobiona na pazia, ale pachnie dalej, zapachem mojego dzieciństwa i ma ciuchy dziergane szydełkiem.
 Relikt - zachodni luksus w hendmejdowym odzieniu z resztek włóczki.
 Teraz Barbie nie jest juz taka INNA

Komentarze

  1. Szczęściara! Ja się załapałam na tańszy odpowiednim Barbie - Lalkę Petrę i wszystkim posiadaczkom Barbie zawsze zazdrościłam. Chociaż po latach dobrze rozumiem dlaczego skończyło się tylko na Petrze - moja mama chyba doszła do wniosku, że mój dziwy okres pt."namiętnie maluję lalkom twarze i obcinam włosy" stanowczo trzeba przeczekać z dala od Barbie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam Barbie, pewnie byłam za stara...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam moją pierwszą Barbie, dostałam z okazji Wielkanocy... dziwny zwyczaj, ale co mnie to wtedy obchodziło?! Kochałam ją, choć nie była to ta jedyna oryginalna Barbie, a jakaś Polska Lala ;-P I to też mnie mało obeszło ;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam lalki z ZSRR, wszystkie miały białe lica, czerwone policzki i usteczka w ciup. O Barbie to na naszym podwórku nawet nikt nie słyszał:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam taki katalog, w którym były różne lalki, akcesoria, domki i plastikowe samochody. Spałam z nim marząc, że kiedyś jakieś cudeńko trafi w moje ręce. Miałam szczęście mieszkać przy granicy z Niemcami, więc mi Mikołaj na święta przytargał i Barbie i wypaśny, różowy domek. ;) Teraz gdzieś tam leżą w piwnicy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewexy nawet pachniały jakoś inaczej od tego luksusu całego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też Barbie ominęła, a mojej Córce na początku też mogłam kupić jedynie co ładniejsze podróbki, ale i tak była szczęśliwa (a przynajmniej dobrze udawała)! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mi odmówiono zakupu Barbi, do pewexu chodziłam tylko oglądać towary niestety ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz wszystko jest INNE

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też nie miałam Barbie ...poprostu nigdy nie była obiektem moich pragnień . Dlaczego ? No nie wiem ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak byłam mała to nawet nie miałam swiadomości istnienia tego czegos co wg mnie lalka nie jest. No moze lalka tak ale raczej nie zabawką. I wkurza mnie, ze ona nawet starzeje sie łądmnie;D

    OdpowiedzUsuń
  12. nieśmiało zapytam (bo tak sobie przeglądałam stare wpisy w swoim blogu i trafiłam na pewną Twoją propozycję) czy w Nowym, 2012 roku jest szansa na wspólny wypad do kina? (zabrzmiało prawie jak zaproszenie na randkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. jest, a jakże...muszę sie tylko zorientowac w repertuarze Światowida i zaklepac wejściówki.

    tak w ogóle...to nie mogę wejśc na twojego bloga, więc żądam zaproszenia;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja Barbie też nie miałam oryginalnej. Jakąś polską lalę, która swoje powinności spełniała tak samo dobrze, jak oryginał. Zresztą co za różnica skoro i tak skończyła z obciętymi włosami i nowym makijażem??? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Magda - żądasz i masz ;)wszystko już działa. ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

młoda kobieta i MOŻE

Jak długo jesteś w stanie wytrzymać samotność? Kiedy jestem sama, fizycznie, jestem wolna - robię co chcę, nie robię czego nie chcę. Jednak dlatego, że nadal żyją we mnie rzeczy zdarzenia ludzie, nie jestem samotna. Bycie samemu jest znośne, to nie to samo, co bycie samotnym. Kiedy jesteś sam, ale nie samotny, jestes w stanie zmierzyć sie z najtrudniejszym. Najtrudniej zaś poznać samego siebie Natasza Caban jest na dobrej drodze

filozofka noworoczna

Witam siebie na polanie myśli!  Ostatnio te myśli nie są  zbyt zuchwałe i odkrywcze.