Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2011

wyzwanie to pisanie

Rozsiadłam się z brzuchem pełnym brukselki i z zamiarem.  Zamiar wycelowany jest w pewien projekt literacki. Jejciu jejciu, czy ja oby nie porywam sie na Mount Everest swych możliwości. Do tej pory listę wyzwań jakich się podejmuję wypełnia tzw proza, ale życia - oporządzić dom, o rodzinę zadbać i nie dać się zwariować w pracy. Teraz wyzwanie to złapanie weny, przywiązanie rzeczonej do biurka i dokarmianie. Czym ja karmić by nie odeszła? A wszystko zaczęło się kilka godzin temu od zaproszenia  Bebeluszek a.  W głowie powstał rwetes, a wrzaskliwe myśli obudziły uśpione ambicje, które, do licha;), nie chcą dać za wygraną!  Do sedna. Otóż po prawej stronie ekranu dostrzec możecie zielony baner -blogerzy piszą książki - w który należy kliknąć, by się zapoznać ze szczegółami i dać się uwieść, do czego gorąco zachęcam.  Blogowa galaktyka, którą zdążyłam przyłączyć w ramy własnego mikrokosmosu zna się na pisaniu, oj tak :) Wielu z was to utalentowane gwiazdy, które świecą przykładem, ja

ho ho ho !

życzą WSZYSTKIM mieszkańcy skrzypiących traw:)

z górki

Rysujemy i ozdabiamy świąteczne karteczki i takie tam. Igorku narysuj coś, może choinkę? Rysuje. Narysował, zerkam z boku. A co to? Przygladam się zestawowi koślawych trójkątów w chaszczach kresek. To jest choinka, pada odpowiedź. Może byś tak bombek domalował, masz pisak żółty, o!, a tu czerwony, spróbuj. Nie, nie, to jest choinka wiedźmowa! Nie takie święta straszne jak je malują ;) W tym roku zapachnie u nas świerk srebrny, iglaczek na 1,50cm, lekko popielaty, kłujący niemiłosiernie, aż współczuję wiszącym aniołkom. Co do aromatu lasu, który ma rozpylić, nachodzą mnie wątpliwości, gdyż podczas transportu samochodem zapach przypominał raczej coś innego, swojskiego i ze wsi. Okaże się, czy natura spłata figla, ewentualnie będą święta w stylu country;) W pracy szał ciał. Czekać  tylko, aż kolejka do kas poleci jak kostki domina. Duszno i zastanawiam się czym oddycham, bo powietrzem to nie jest, jeśli już to pył ....może gwiezdny?  Tą sytuację romantyczną urozmaicam krótkimi poga

stara dobra Barbie

Apropo's stanu wojennego w audycji 'Tranzytem do niebytu' w radiu Roxy, Nosowska przeczytała wspominkowego maila od słuchaczki...o Barbie...  (audycja o smaczkach i niestrawnościach PRL-u)  Dość dobrze pamiętam ten specyficzny, surowy klimat sklepów 'społem' i soczystość pewexowskich wnętrz. Moja śp babcia miała przyjaciółkę w NRF-ie, która słała czasem dolary, więc odbywaliśmy okresowe pielgrzymki do pewexu po snickersy i nutellę. Rarytasy! W naszej rodzinie miała miejsce 'łyżeczkowa' dystrybucja kremu orzechowego. Przydział zlizywaliśmy, bo szkoda było smarować takie delicje na chlebie.  Wracając do lalki chudej jak szczapa.  Teraz Barbie są tysiąca imion, kiedyś była BARBIE. Jedna, jedyna Barbie, długowłosa, marzenie każdej pulchnej i mniej pulchnej dziewczynki. Moja została zakupiona w Pewexie. Skromna i cudna barbie hawajska, w białym kostiumie kąpielowym i pareo w kolibry.  3,5 dolara, tyle kosztowała i miała grzebyk różowy. Wzięłam ten grzebyczek

człowieku nie irytuj się

Autobusy, tramwaje itp są po to by dobrać sobie z puli dnia dodatkową godzinę na 'dospanie', ale gdybym mogła dostać cudowny pierścień Arabelli, żeby tak przekręcić i znaleźć sie w dowolnym miejscu (niech będzie to praca) to dawajcie mi taką obrączkę, biorę z marszu. Dojazdy są moją zmorą, polskie zoo w środkach komunikacji budzi we mnie wściekłe zwierzę - czyli się upodabniam:/ Okres przedświąteczny jak co roku zjada mi czas, mam wrażenie, że go ubywa i ubywa. Kiedy nadejdą święta, znów będą za krótkie..ech, juz nie narzekam, grunt ze kupiłam sobie kawałek pysznego, wędzonego łososia;) Pozdrawiam wszystkich zaglądaczy (foto z netu)