Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2011

tytuł się nie narodził

Czytam o rodowodzie miasta Sosnowiec, w którym mieszkam już 6 lat, a z którym łączy mnie tyle co z ciotecznym kuzynem babci mojej prababci od strony dziadka.  Przesadzam, ale moje więzi z tym miastem są kruche jak ciasteczka Cóz, nie jestem przywiązana, nie czuję jakby to było moje miejsce na ziemi, gdzie kruszynę chleba podnoszę z ziemi przez uszanowanie, ale obudziła się we mnie chęć dokopania się do jego korzonków i zgłębienie historii . Dokopałam się do 1150 roku...ale nie o tym tak naprawdę chciałam. Chciałam o tym jak się przejęzyczyłam przy lekturze. Akurat czytałam o wizycie Jana Pawła II w Sosnowcu, ale zamiast przeczytać miejscem celebry, przeczytałam miejscem celebryty.  Zbulwersowana zaczęłam oskarżać autora o ignorancję. Co?! Jak mógł papieża nazwać celebrytą, buc jeden?!.  Zakręciłam się nieco, ale zdumiewający jest ten fakt, bo popatrzcie jakie wściekłe oczy robię przy słowie "celebryta". Pianę z ust toczę ;))  Kiedy spoglądam na te ciąże i nie ciąże gwiaz

szukajcie a znajdziecie?

Budzę komputer do życia, kubek z kawą stygnie...i co treraz?, taaaa, najpierw blogi. Czytam czytam, ale nagle zapala się lampka - stop. Teraz szukanie ciekawych ofert pracy. szukam. czy takie ciekawe? Ciekawa praco przyjdź do mnie! Gdzie jesteś ciekawa praco, odezwij się! Z tego co znajduję w necie, to jakoś nie specjalnie się nadaję, tudzież nie nadaję na sugerowanych falach kompetencji i wymagań. Nader często trzeba coś biegle, aktywnie, kreatywnie, ambitnie, odważnie, samodzielnie,analitycznie, organizacyjnie, dyspozycyjnie. Średnio znam te przymiotniki w praktyce, a kiedy spotykają się w jednym miejscu, co się często zdarza, tworzą obręcz zaciskającą się wokół szyi. Mam wrażenie, że praca szuka teraz super ludzi, nawet jeśli sama taką super nie jest.  Rzeczywistość mnie przerasta. Postanowiłam więc na przekór rzeczywistości słać CV w miejsca nie całkiem kompatybilne z moimi oczekiwaniami i umiejętnościami, licząc, że może gdzieś nie spotkają się z delete'm. Może gdzies z

z luźnych, tak zwanych przemyśleń.

Czy nie powinnam teraz tulić się do pleców mojego wybranka,  nucić mu kołysanki, a nie penetrować internet i zgłębiać wasze zapiski? Jakiś obłęd w ciapki.  Piszecie tak różnie, każdy inny i inaczej. Inność nad innościami i wszystko inność. Co jest naszym wspólnym mianownikiem - to że jesteśmy różni ?  Najgorsze, a może nie takie znowu złe, jest to, że uświadamiam sobie niekiedy  jak mało wiem, że mam wąskie zainteresowania i ciasnawy światopogląd, ale w  sumie takie porównania nie mają sensu. Cos jednak mam, coś tam sobą reprezentuję (mam nadzieje dobrego;) Czasem myślę, jaki sens ma opisywanie rzeczy prozaicznych, uczuć które pryskają jak mydlane bańki, myśli które odbijają się nagle jak pasikoniki i znikają na zawsze z moich oczu? Po co to? A mimo tej krótkiej refleksji, która umrze w mojej głowie pozostając jedynie zlepkim liter na blogu, mimo to, macam dalej klawiaturę, uderzam w czarne wypustki oddając zarys swojej rzeczywistości.  To chyba pobudza mój system nerwowy do jako

wolnoć tomku w swoim domku

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Szczególnie po dłuższym wyjeździe te słowa dojrzewają w ustach.  W domu możesz prawie wszystko, nie przychodzi mi do głowy czego nie wolno;)  Fajnie się pobujać po drogach, zobaczyć to i owo, wysiedzieć wieczory  w doborowym towarzystwie przy smugach dymu z ogniska, spirali antykomarowej i szumie drzew i wina pod kopułą ;p...ale  każdy, kto lubi swój dom wie, że nie ma jak powroty do własnej wanny w łazience, do łóżka w sypialni  i wyjątkowo  jakoś tak...do balkonu;) Wyszłam sobie wieczorkiem na balkon, wcisnęłam łokcie w balustradę musnąwszy uprzednio suszki w doniczkach i po cichutku zawyłam do księżyca....poezja;)) Do pełni szczęścia potrzeba po prostu powrotów ;) z serii  -'Pilica i okolica' (Kuleczko pożyczyłam sobie owcę jak widać, bez niej nie byłoby jak było ;)

na każdego przyjdzie pora...

...czyli URLOP!!!

las gada

powiem wam co jest fajne: Ubrać się cieplej, wziąć latarkę i wyjść wieczorem, kiedy już ciemna materia opada z kosmosu i żywego ducha nie widać jeno słychać i wyczuwać.. Spacerujesz skrajem lasu, dziecko śmiga tym światełkiem, zmieniając pozycje w czasie i przestrzeni z prędkością ponaddźwiekową i słyszysz nagle żabi skrzek  z naprzeciwka - " Nie świeci sie ludziom po oczach !!", a zaraz potem pieśń elfów - " O, to tylko mały krasnalek " . Potem wędrujesz dalej bezstresowo i dla odmiany robisz pietra potomstwu nawiązując do smoków zamieszkujących szeleszczący gąszcz, rzucasz hiperludzkie cienie, wchodzisz w świetliste kręgi wtajemniczenia. To wyjątkowy czas, z szeroko otwartymi źrenicami duszy kiedy przyjemnie się pobać, wejść na nieznane terytoria i uwolnić wyobraźnię.  Mogę napisać - było nas troje dzieci Niecodzienne wydarzenia są potrzebne, żeby dogrzebać się do nowych myśli i sądów, przeżuć parę spraw i wysscać z nich kwintesencję, pomyśleć o zakupie gr